Wiele twarzy bezdomności

(fot. MOPS Wrocław)

Do bezdomności prowadzi samotność, alkoholizm, ubóstwo, choroba, konflikt. Najgorzej jest na podwórku, zwłaszcza jesienią i zimą. Pod dachem lepiej, ale schronisko czy noclegowania to przecież nie dom. Mieszkanie treningowe też nim nie jest, ale jest formą wsparcia uważaną za przyszłościową.    

45-letnia kobieta trafiła do lokalu treningowego z ośrodka leczenia uzależnień. Miała problemy z alkoholem, ale była zdeterminowana, zachowywała abstynencję i po kilkunastu miesiącach udało jej się wyjść na prostą. Zatrudniła się w sklepie jako sprzedawca. Niedawno odebrała klucze do mieszkania socjalnego. Była bezdomna, a teraz stoi na progu własnego domu.

— Jak sama nazwa wskazuje pobyt w mieszkaniu treningowym ma przygotować osoby będące w trudnej sytuacji życiowej, w tym w kryzysie bezdomności, do samodzielnego życia — wyjaśnia Zenon Jasyk z Fundacji Inicjowania Rozwoju Społecznego, która od 2020 roku prowadzi we Wrocławiu projekt Droga Do Samodzielności.

Anna Bytońska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wrocławiu dodaje, że takie lokale mają charakter przejściowy w czasie oczekiwania na mieszkanie z zasobu gminy: — Okres ten służy odbudowie kompetencji osobistych, relacji rodzinnych i społecznych oraz aktywizacji zawodowej. Z czasem mieszkańcy zyskują samodzielność, pracę, stają się niezależni finansowo oraz uczą się na powrót funkcjonować w społeczeństwie.

Bezdomność ma wiele twarzy

Przez niespełna cztery lata w Drodze do Samodzielności wzięło udział 200 uczestników. — Trafiają do nas osoby, które czasem muszą uciekać z własnych rodzinnych domów lub takie, które praktycznie z dnia na dzień znalazły się na ulicy — informuje Zenon Jasyk, i wymienia przykłady: kobiety z dziećmi, które doświadczyły przemocy domowej, uchodźcy z Ukrainy, byli więźniowie.

— We Wrocławiu bezdomność ma wiele twarzy — podkreśla opiekun — osoby uzależnionej, ofiary konfliktu, człowieka chorego psychicznie lub z niepełnosprawnością intelektualną bądź fizyczną, samotnej matki — wymienia. Wspomina Polkę z Ekwadoru, która chciała uciec przed mężem i jeszcze stamtąd poszukiwała schronienia we wrocławskim mieszkaniu treningowym. — Każda z nich przystąpiła do projektu ze swoją własną unikatową historią. Czasami sami jesteśmy zaskoczeni ich doświadczeniami — zauważa Zenon Jasyk.

Większości z 200 udało się wrócić do samodzielnego życia lub do niego przybliżyć. Zdarzają się jednak przypadki, że ktoś nie kończy programu. Niektórzy nie przestrzegają regulaminu, łamiąc abstynencję, dopuszczając się przemocy, nie płacąc na czas. — Mieliśmy dużo trudnych sytuacji, kończących się odesłaniem do szpitala psychiatrycznego lub ośrodka leczenia uzależnień. Zdarzały się próby samobójcze. Niekiedy dochodzi do konfliktów pomiędzy współlokatorami, ale z reguły potrafią się dogadać. Zdają sobie sprawę ze swojej trudnej sytuacji i rozumieją, do czego służy projekt — opowiada opiekun. 

30 lokali i 4 programy

Droga Do Samodzielności to nie tylko pobyt w mieszkaniu treningowym. Podopieczni spotykają się z psychologiem, terapeutą, prawnikiem. Mają zajęcia praktyczne i są w stałym kontakcie z opiekunami. — Prowadzimy także treningi spędzania wolnego czasu, czyli wychodzimy z nimi do zoo, Hydropolis, muzeów, wspólnie ubieramy choinkę, celebrujemy świąteczne dni. Mieszkańcy są objęci indywidualnymi programami wychodzenia z bezdomności, które są dostosowane do ich potrzeb i sytuacji. Wsparcie, które otrzymują, pozwala im odbudować zagubione gdzieś po drodze umiejętności, odzyskać zainteresowania i motywację — wyjaśnia Anna Bytońska.

Pomoc specjalistów opłaca wrocławski MOPS, za mieszkanie (prąd, woda, wywóz śmieci itp.) płacą sami, 500 złotych miesięcznie. — Część lokatorów ma pieniądze z pobieranych świadczeń społecznych, część pracuje. Od początku staramy się, aby zostali lub wrócili do aktywności zawodowej — zaznacza opiekun. — W momencie wyprowadzki pomagamy im znaleźć pokój na wolnym rynku lub przekierować do innej instytucji pomocowej, gdzie będą mogli spędzić dłuższy niż u nas okres — dodaje.

W mieszkaniach treningowych Fundacji Inicjowania Rozwoju Społecznego maksymalny czas pobytu to 9 miesięcy. Są dwa etapy weryfikacji osób zgłaszających się po pomoc. Po zakwalifikowaniu czasami trzeba poczekać w kolejce na przydział. Niekiedy kilka dni, innym razem tygodni. Aktualnie są wolne miejsca. Można się zgłaszać, dzwoniąc pod numer 794 587 136. Fundacja dysponuje 6 mieszkaniami zlokalizowanymi na Leśnicy, na Starym Mieście i w jego pobliżu. Jest w nich 30 miejsc.

Droga Do Samodzielności z mieszkaniami treningowymi i wsparciem specjalistów to jeden z kilku programów wspierających wychodzenie z bezdomności realizowanych w naszym mieście przez MOPS i organizacje pozarządowe. Pozostałe to Housing First, Trampolina i Droga do Domu. Ich uruchomienie było możliwe dzięki pieniądzom unijnym. Teraz prowadzone są bez dotacji UE.

— Osoby doświadczające bezdomności wspieramy w blisko 30 mieszkaniach, w których niemal 80 miejsc. W projektach biorą przede wszystkim udział osoby, które chcą wyjść z kryzysu bezdomności i które podejmują działania w tym kierunku. Są to osoby korzystające ze wsparcia schronisk, fundacji pozarządowych, nasi klienci, ludzie w trudnej sytuacji finansowej, zagrożeni wykluczeniem. Są to także osoby, które znajdują się w trybie bezdomności ulicznej, czyli w najtrudniejszej sytuacji — podsumowuje Bytońska.

Schroniska, noclegownie i inne

Są inne formy pomocy. We Wrocławiu funkcjonuje 14 placówek: schroniska, ośrodki wsparcia i noclegownie. Kilka przykładów: Dom Socjalny dla Mężczyzn przy Obornickiej, schroniska i noclegownia im. św. Brata Alberta (ul. Sołtysowicka, Bogedeina, Małachowskiego), Dom Ciepła przy Reymonta, ośrodek przy Jedności Narodowej, Dom dla Kobiet przy Glinianej i ogrzewalnia dla bezdomnych przy Gajowickiej. Bezdomni korzystają również z 4 jadłodajni, 2 łaźni i 2 punktów z ubraniami.

W zimne miesiące (listopad-marzec) po ulicach wieczorami jeździ Streetbus nazywany ogrzewalnią na kółkach. Na pokładzie są ratownicy medyczni, wolontariusze i zupa. Jesienią i zimą na patrole wychodzą pracownicy MOPS-u, policjanci i strażnicy miejscy, żeby sprawdzać miejsca, w których zwykle przebywają bezdomni: altany działkowe, wiaty, klatki schodowe, pustostany, piwnice, dworce. — Dostarczają im jedzenie, informatory z adresami placówek i zachęcają do skorzystania z pomocy systemowej — informuje Anna Bytońska z MOPS Wrocław.

Jest jeszcze bezpłatna, całodobowa infolinia, która udziela informacji o rodzajach wsparcia na terenie Wrocławia: 0 800 292 137.

Spośród ludzi pomagających bezdomnym na wyróżnienie zasługują w tym roku dobroczyńcy z Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, świętują bowiem 40-lecie działalności we Wrocławiu. Towarzystwo prowadzi dwa schroniska i noclegownię dla mężczyzn, schronisko dla kobiet i sezonową ogrzewalnię dla wszystkich.

— Robimy wszystko zgodnie z zasadą naszego założyciela: pomóc każdemu, jeżeli nie da się bardzo, to chociaż trochę — mówi prezes koła wrocławskiego, Rafał Peroń.

Rafał Peroń jest w towarzystwie od 25 lat. Z jego doświadczeń wynika, że podstawowymi przyczynami bezdomności jest brak lub zerwanie więzi rodzinnej albo przyjacielskiej, uzależnienia i kłopoty finansowe. Wierzy, że każdemu da się pomóc. Opowiada o mężczyźnie, który 18 lat tułał się po placówkach. Opuszczał je z nadzieją, zawsze wracał. W pewnym momencie zakwalifikował się do programu z mieszkaniami treningowymi. Wystarczyły dwa lata pracy ze specjalistami. Dostał własne mieszkanie, wyremontował je i świetnie sobie radzi.

— Niezwykły pomysł z tymi dzisiejszymi projektami pomocowymi. Myślę, że to przyszłość pracy z ludźmi w kryzysie bezdomności. Teraz pomagać jest łatwiej niż kiedyś. Jest więcej współpracujących ze sobą podmiotów, więcej programów, pomaga także łatwiejszy dostęp do pracy — wymienia.

Najgorzej jest na ulicy

Najgorsza bezdomność to ta na ulicy. Stygmatyzowana, nie mająca w nikim oparcia, bez siły na zmianę. Czasami w stanie agonalnym, jak dodaje prezes Peroń. Ludzie odtrąceni, wykluczeni, w dodatku krzywdzeni przez innych słowem i czynem. — Po prostu mnie pobili, połamali rękę, rozbili nos. Trzech młodych chłopaków — opowiedział mi mężczyzna, wybierający niedopałki z ulicznej popielniczki. „Menel, brudas, śmierdziel.” Ileż razy słuchać w tramwajach tego typu epitety. „Pan żul” to prawie z szacunkiem. Kto się zastanawia, z jakim bagażem jadą ci ludzie?

Bezdomność może dotknąć każdego, o czym świadczy przykład mężczyzny ze schroniska na Tarnogaju. Kiedyś uczył rzeźby na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. „Panie profesorze, co pan tu robi?” – pytali zdumieni studenci, którzy rozpoznali go pewnego dnia. W bezdomność wpędził go alkohol. Wcześniej z powodu nałogu rozbiło się jego małżeństwo. Do dziś nie chce przyznać się przed sobą, że ma problem z piciem. — Przez to trudno się do niego dostać i naprawdę mu pomóc — mówi Rafał Pieroń.

We Wrocławiu żyje przynajmniej 829 osób bezdomnych. Tylu doliczyli się pracownicy MOPS-u, policjanci i strażnicy miejscy w nocy z 20 na 21 października ubiegłego roku. Większość to mężczyźni (574), reszta – kobiety (180) i dzieci (75). W noc liczenia 600 osób przebywało w placówkach, 50 w mieszkaniach treningowych. 120 było na ulicach, w parkach, pustych budynkach itp. Pozostali – w szpitalach i innych miejscach.

W nocy z 28 na 29 lutego tego roku przeprowadzoną analogiczną akcję, ale na skalę całej Polski – ogólnopolskie badanie liczby osób bezdomnych, które wznowiono po przerwie spowodowanej pandemią. W 2019 roku zidentyfikowano 30 tysięcy bezdomnych, w tym ponad 24 tysiące w placówkach instytucjonalnych. Wyniki i wnioski będą opublikowane na stronie internetowej Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*