Turystyka w naszym mieście ma się z roku na rok coraz lepiej. Świadczą o tym nie tylko liczby, ale przede wszystkim rosnące uznanie turystów dla Wrocławia. Pozytywy dostrzegają także dyrektorzy hosteli i przewodnicy miejscy.
Liczby mówią same za siebie. Wedle danych Głównego Urzędu Statystycznego w ciągu ostatnich lat w naszym mieście stale powiększa się baza noclegowa oraz liczba przyjeżdżających turystów. W roku 2012 Wrocław posiadał 9904 miejsca noclegowe, czyli około 1300 więcej niż jeszcze rok wcześniej. W całym mieście jest 78 obiektów noclegowych, przy czym dane GUS nie obejmują kwater prywatnych. Wśród hoteli, w poczet których zaliczane są także hostele, najwięcej jest tych w standardzie trzy- i czterogwiazdkowym – stanowią one 76 proc. całości; pięć gwiazdek posiada kolejne 11 proc. obiektów.
Coraz popularniejszym miejscem noclegu
wybieranym przez turystów
jest hostel.
Ten model istnieje w Polsce od niedawna i jest to trend zaczerpnięty z Europy Zachodniej. Pierwotnie miał być hostel tanim obiektem noclegowym, najczęściej przystosowanym do młodych turystów i ich nie najgrubszych portfeli.
W Polsce przez długi czas podobną rolę odgrywały schroniska młodzieżowe. Pierwsze hostele wynajmowały gościom łóżka w pokojach wieloosobowych – tzw. dormitoriach (dormach) – lecz dziś coraz trudniej spotkać takie obiekty. Standard zdecydowanie wzrasta, wiele hosteli skupia się na wynajmie pokoi nieodbiegających poziomem od kilkugwiazdkowych hoteli, przystosowuje się je także do potrzeb turystów biznesowych, którzy nierzadko są stałymi gośćmi we Wrocławiu. Zapotrzebowanie na tego typu obiekty wzrasta, powstaje coraz więcej hosteli, ich liczbę w całym mieście szacuje się na około 20.
Hostele wybierają turyści zarówno polscy, jak i zagraniczni, lecz w obu przypadkach przeważają ludzie młodzi – studenci lub młode małżeństwa. Zazwyczaj są to tzw. backpackerzy, starający się niewielkim nakładem kosztów coś zobaczyć, coś odwiedzić, nastawieni przede wszystkim na poznawanie nowego. Częstymi gośćmi bywają także uczniowie: – Od kwietnia do czerwca oraz we wrześniu i październiku, kiedy przypada szczyt sezonu wycieczek szkolnych, gościmy nawet do kilkudziesięciu grup uczniów – mówi Piotr Kapała, dyrektor The One Hostel we Wrocławiu. Nierzadko hostele wybierają studenci zaoczni lub eksternistyczni, szukający niedrogiego mieszkania na kilka dni, lecz trudno mówić o nich jako o grupie turystycznej. Obcokrajowcy, zdaniem Edyty Cieślińskiej, manager Moon Hostel, znacznie częściej wybierają wrocławskie dormy, lecz nie oznacza to, że nie goszczą w pozostałych hostelach. – Hostele sprzyjają integracji gości zza granicy, często tutaj poznają się i potem wspólnie się bawią lub zwiedzają miasto – dodaje Cieślińska.
Wedle statystyk
około 1/3 turystów we Wrocławiu
stanowią obcokrajowcy.
Najliczniejszą grupę stanowią niezmiennie od wielu lat Niemcy, pozostawiając w tyle inne nacje. Znacznie zwiększyła się liczba przyjeżdżających do Wrocławia Hiszpanów, o czym w raporcie za rok 2012 poinformowała nawet Polska Organizacja Turystyczna, a sporą ich część stanowią studenci będący na wymianach w różnych miastach Polski. Równie licznie przyjeżdżają do Wrocławia Anglicy i Włosi. Grupą, która na nowo odkryła walory naszego kraju, są turyści z krajów Europy Wschodniej, zwłaszcza Rosjanie. Dyrektorzy hosteli są zgodni, że szczególnie wzmożonym okresem przyjazdów jest dla nich początek stycznia, kiedy kościół prawosławny obchodzi Boże Narodzenie. Wtedy Wrocław stanowi dla nich częsty przystanek przed dalszą podróżą do karkonoskich kurortów – jednak, jak zauważa Cieślińska, o wiele chętniej turyści zza Bugu wybierają w Polsce Warszawę i Zakopane.
Maciej Wronecki, przewodnik turystyczny i właściciel firmy Wrocław-Silesia Tours, zauważa pewną prawidłowość, związaną z kierunkami przylotów do Wrocławia linii lotniczych Ryanair: to właśnie z krajów obsługiwanych przez owe linie przybywa do nas sporo turystów, czasem nawet z dosyć egzotycznych krajów. Duża liczba turystów zagranicznych decyduje się na objazdówkę po Polsce, dlatego też bardzo często zatrzymują się oni we Wrocławiu tylko na jedną lub dwie doby. Docelowo do Wrocławia przyjeżdżają przeważnie Niemcy, stanowiąc zarazem największą ilość grup zorganizowanych wśród obcokrajowców. Wciąż w dużej mierze uprawiają oni turystykę sentymentalną, lecz nie cieszy się ona już takim zainteresowaniem jak w latach 70. i 80. XX w.
–Teraz wielu Niemców przyjeżdża wielopokoleniowymi rodzinami, by pokazać młodym miejsca związane z ich przodkami – kamienice czy kościoły parafialne. W poszukiwaniu swoich korzeni nierzadko przyjeżdżają też do Wrocławia Amerykanie – dodaje Wronecki.
Turyści z Polski, którzy stanowią zdecydowaną większość we Wrocławiu, nie mają stałych terminów przyjazdów. Sezon na Wrocław dla Polaków trwa praktycznie cały rok, może z niewielkim osłabieniem w lutym i marcu. Bardzo zróżnicowane są również dni pobytu rodaków w hostelach, gdyż wybierają oni zarówno dni powszednie, jak i weekendy. Moi rozmówcy byli jednak zgodni, że przeważnie są to przyjazdy docelowo do Wrocławia. Anna Hudak z Wratislavia Hostel zaznacza, że dopiero tutaj turyści z Polski tworzą sobie bazę na krótkie wypady po Dolnym Śląsku. Duży odsetek wśród Polaków stanowią grupy zorganizowane.
Żadne ze źródeł i instytucji nie podaje przybliżonej rocznej liczby turystów we Wrocławiu. Główny Urząd Statystyczny podał, że wszystkie wrocławskie obiekty noclegowe odwiedziło w ubiegłym roku łącznie 771 tys. gości. Jednak ta liczba nie jest w stanie całkowicie oddać rzeczywistej ilości odwiedzających nasze miasto, pomija bowiem turystów mieszkających w kwaterach prywatnych oraz tych, którzy w ogóle nie skorzystali z noclegu we Wrocławiu. Zbyt uogólniają z kolei statystyki dotyczące przepustowości lotniska (4 mln pasażerów rocznie) i dworca głównego (5,6 mln), które zliczają zarówno przyjeżdżających, jak i odjeżdżających z miasta – nie tylko turystów, ale też studentów czy osoby pracujące. Rejestru turystów nie prowadzi również wrocławskie Centrum Informacji Turystycznej. Dla całego województwa przyjęto liczbę 1,5 mln odwiedzających w 2012 r.
Miejsca, które nieodłącznie
kojarzą nam się z Wrocławiem,
to niewątpliwie Ostrów Tumski,
Rynek i kompleks Hali Stulecia.
One najczęściej odwiedzane są przez turystów, wiemy o nich sporo i chętnie polecamy ich obejrzenie naszym gościom. Wiele wycieczek zahacza także o gmach Uniwersytetu Wrocławskiego, w którym szczególną atrakcją jest barokowa Aula Leopoldina, popularną ostatnimi czasy Dzielnicę Czterech Wyznań czy piękny o każdej porze roku Ogród Japoński. Wedle szacunków pani Grażyny Lisewskiej, prezes Koła Przewodników Miejskich Oddziału Wrocławskiego PTTK, ok. 75 proc. turystów we Wrocławiu odwiedza Panoramę Racławicką. Wiąże się z tym również często wizyta w Muzeum Narodowym. Goście chętnie odwiedzają także pozostałe placówki kulturalne i naukowe w mieście – niemałym powodzeniem cieszy się Muzeum Miejskie Wrocławia, goszczące ostatnio więcej niż zazwyczaj turystów w związku z wystawą poświęconą malarstwu rodziny Breughlów.
– W kręgu zainteresowań gości znajduje się też Muzeum Etnograficzne, Kraina Miniatur niedaleko Hali Stulecia czy niedawno otwarte Humanitarium na Praczach Odrzańskich, które wciąż rozrasta się i przyjmuje coraz większą liczbę zwiedzających ¬– dodaje Lisewska.
Jak zauważa Marcin Wronecki, nieczęsto jednak organizatorzy wycieczek wychodzą poza pewien ustalony standard zwiedzania miasta.
A alternatywnych sposobów i szlaków jest całkiem dużo, jak choćby wycieczki i spacery tematyczne proponowane przez wrocławski PTTK. Grażyna Lisewska mówi m.in. o szlaku miejskich fortyfikacji, śladami pamiątek lwowskich, wrocławskich zegarów czy witraży i sztuki szkła. Spacery przyciągają nie tylko turystów, ale także wrocławian, chcących poznać swoje miasto „kuchni”. Informacje o nadchodzących wyjściach można znaleźć na stronie internetowej wrocławskiego PTTK.
Pewne urozmaicenie w poznawaniu miasta stanowią też popularne ostatnio gry miejskie, przenoszące uczestników w świat wrocławskich legend czy kryminalnego Breslau, znanego z kart powieści Marka Krajewskiego. Odmianą dla tradycyjnego zwiedzania jest przejażdżka zabytkowym tramwajem, kursującym z Placu Teatralnego do Hali Stulecia i z powrotem. – Jest to jednak zbyt słabo rozpropagowana forma zwiedzania, wiele grup nie wie o niej, a stanowi ona w okresie jesienno-zimowym świetną alternatywę dla pieszych wędrówek po mieście – mówi przewodnik Maciej Wronecki. O wiele bardziej popularną formą podziwiania miasta jest rejs po Odrze, na który w sezonie letnim nie brakuje chętnych. Turyści najczęściej wybierają trasę z centrum do Przystani Zwierzynieckiej nieopodal ogrodu zoologicznego.
Podzielone są zdania dotyczące przyjazdu turystów
na imprezy organizowane przez miasto.
Według pani Hudak z hostelu Wratislavia, festiwale filmowe i muzyczne we Wrocławiu przyciągają wielu chętnych, pozostających na kilka dni. Doliczyć należy do tego imprezy sportowe mniejszej lub większej rangi. Jednak zdaniem Piotra Kapały, dyrektora The One Hostel, zbyt mało ludzi do naszego miasta przyciąga stadion, na którym rzadko odbywają się naprawdę duże wydarzenia, będące w stanie zwabić do Wrocławia rzesze gości.
Niemal wszyscy turyści odwiedzający nasze miasto wyjeżdżają zadowoleni i pełni pozytywnych wrażeń. Zachwyca ich atmosfera i otwartość mieszkańców, zadowoleni są także z infrastruktury, szczególnie w Rynku. Nie muszą bowiem wyruszać nigdzie dalej, by dobrze zjeść, pobawić się lub odpocząć. Niesamowite wrażenie wywiera zabudowa miasta, wielu turystów uważa Wrocław za architektoniczną perełkę. Często na wieczorne spacery wybierają urokliwy Ostrów Tumski czy stylową Pergolę. Uwagę gości przykuwa także porządek i czystość panująca w mieście oraz mała liczba aut w ścisłym centrum. Co jednak cieszy turystę, nie zawsze podoba się mieszkańcom, którzy tylko z pewnym trudem dostać się mogą samochodem w okolice starówki. Coraz częściej też „wychodzą” z Rynku do lokali bardziej ustronnych – na ulicy Włodkowica lub na nasypie przy ul. Bogusławskiego.
Powody do narzekań? – Niemcy dostrzegają pewne kuriozum: mimo tego, że niemieckojęzyczni turyści stanowią zdecydowanie największy odsetek gości zagranicznych we Wrocławiu, w wielu miejscach brakuje informacji w ich języku, w przeciwieństwie do angielskiego, francuskiego czy rosyjskiego. Południowcy niezbyt pozytywnie odnoszą się do tempa obsługi w naszych restauracjach czy kawiarniach, które w porównaniu z ich lokalami jest zdecydowanie wolniejsze – mówi Maciej Wronecki.
Na pozostałe skargi niewiele chyba możemy poradzić, bo najczęściej padają one pod adresem polskiej kuchni i pogody.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis