Jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego: pracownikowi przysługuje dodatkowy dzień wolny za święto przypadające w dzień wolny od pracy. Jeśli na przykład święto Trzech Króli przypada w niedzielę, to należy ludziom tych Trzech Króli „oddać” w inny dzień.
I dobrze. Zawsze lepiej mieć jeden dzień pracy mniej, niż jeden dzień pracy więcej. Zwycięstwo „Solidarności” – która poszła wojować o ten dzień dodatkowy do TK – jest całkowite, bezsporne i imponujące. Gratulacje! To fantastyczna wiadomość przede wszystkim dla wszystkich górników, hutników, milionów urzędników, tych, którzy zatrudnieni są na etatach.
Dla tych, którzy roboty nie mają albo pracują na zleceniach czy „na czarno” – to wiadomość taka sobie. Bo oto – jakby to ujął uczony ekonomista, a już na pewno liberał – praca w Polsce po tym wyroku stała się dla pracodawcy droższa. To on będzie musiał zapłacić za ten dzień wolny (ale o tym już przewodniczący nie powiedział) i jeszcze mniej będzie chętny do podpisywania etatowych umów.
Ten wyrok Trybunału mógłby być doskonałym pretekstem do debaty o sprawach ważnych, czyli o pieniądzach, o ekonomii i o odpowiedzialności. Mógłby sprowokować redaktorów gazet i telewizyjnych wydawców do poprowadzenia obywatelskiej edukacji. Mógłby – ale nie sprowokuje, bo są tematy ważniejsze, cycki Felicji, ekshumacje, profesor na premiera, wojna w PZPN itp.
Liberałowie mówią: „Nie ma darmowych obiadów”. Ja nie jestem gospodarczym liberałem, wręcz przeciwnie, ale też tak mówię. Bo za prezenty – czy to dla pracodawców, czy dla pracobiorców – ktoś musi zapłacić. Zawsze jest coś za coś. Więc jeśli związek zawodowy (albo jakaś partia czy sekta) wojuje o dłuższe urlopy macierzyńskie, dodatkowe dni wolne od pracy albo wyższą płacę minimalną – to musi pokazać konsekwencje realizacji takich postulatów i źródła finansowania.
Na przykład urlopy macierzyńskie (a przedtem lekarskie zwolnienia w czasie ciąży, a później lekarskie zwolnienia na chore dziecko) spowodowały, że młoda mężatka ma szanse na etat tylko w państwowych instytucjach i wielkich firmach. W małych szans nie ma; właściciel kilkuosobowej firmy musiałby być samobójcą, gdyby wziął sobie na etat pracownika, którego ciągle nie będzie w pracy, ale formalnie będzie i to nietykalny!
Czy to znaczy, że nie ma być macierzyńskich urlopów? Ależ być muszą! Jednak – drodzy posłowie i feministki – nie na koszt pracodawcy czyńcie dobro i politykę prorodzinną, ale na koszt państwa. Czyli i pracodawców i pracobiorców, bo podatki płacimy wszyscy.
Wędrujący po świecie kapitał czyni współczesne państwa (nawet USA!) w zasadzie bezradnymi w sferze polityki gospodarczej. Koreańczycy w kilka miesięcy mogą przenieść swoja fabrykę z Bielan Wrocławskich do Wietnamu na przykład. Gdzie wolnych od pracy dni i gwarancji pracowniczych jest mniej. Trybunału Konstytucyjnego to nie obchodzi. Związkowców obchodzić musi!
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis