Edward Dwurnik to jeden z ciekawszych polskich malarzy współczesnych. W Centrum Kultury Zamek trwa właśnie wystawa jego prac.
Jest artystą tyleż rozpoznawalnym, co płodnym. Uprawia malarstwo, rysunek i grafikę. Sam skrupulatnie policzył stworzone przez siebie prace i podaje do wiadomości imponujące wyniki – w ciągu niemal półwiecza Dwurnik namalował blisko 5000 obrazów i niemal 3500 grafik, nie wspominając już o innych formach .
Jego charakterystyczny styl – pospieszna, niemal rysunkowa forma, groteskowość kreski – ukształtował się w połowie lat 60. Spory wpływ miał na niego słynny malarz prymitywista, Nikifor, którego obrazy Dwurnik ujrzał po raz pierwszy latem 1965 roku na wystawie w Kielcach. To właśnie pod wpływem Nikifora powstał „Rysunek nr 1”, praca od której artysta właściwie datuje swoją twórczość.
W roku 1966 rozpoczął swój słynny cykl „Podróże autostopem”, kontynuowany do dzisiaj. Składają się nań pejzaże miejskie – weduty –obserwowane z wysoka, niejako z lotu ptaka. Ale choć przedstawiają konkretne polskie miasta, próżno w nich szukać realistycznego odwzorowania, bo Dwurnik nie jest wierny topografii ani perspektywie. Jest w nich za to sporo symboliki i humoru, często spotykanego zresztą w twórczości artysty.
Prezentowana w Leśnicy wystawa stanowi swoisty przekrój przez kilka etapów twórczości Dwurnika. Wyboru dokonała kurator Anna Paleczek-Szumlas, a kluczem stała się miłość (co zresztą nadało nazwę całej wystawie). Taki tytuł nosi też jedna z wielkoformatowych prac artysty (250x427cm), którą możemy obejrzeć na wystawie. Obraz przedstawia grupę liczącą ponad 150 osób, którzy postawieni w rzędach wokół kolumny Zygmunta, patrzą wprost na widza. Tworzą tłum uśmiechniętych, zadowolonych ludzi. Niektórzy z nich trzymają się za ręce, machają w przyjaznym geście, obejmują się, uważnie patrzą w naszym kierunku.
– Wydawać się może, że tę grupę ludzi łączy wspólne uczucie miłości. Nasuwa się pytanie, czy to uczucie do siebie nawzajem, czy może do widza, czy do jakiejś wspólnej idei? – pyta kurator Anna Paleczek-Szumlas. – Stając naprzeciwko tego obrazu, stajemy się jego odbiciem lustrzanym, ekranem, na którym ukazują się emocje.
Prace eksponowane na wystawie pochodzą z pracowni artysty, z zasobów kolekcji prywatnych, od kolekcjonerów i galerii sztuki.
Wystawa będzie czynna do końca lutego.
(red)
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis