Premier zapowiedział podwyższenie wieku emerytalnego – docelowo dla kobiet i mężczyzn ma być 67 lat. Pięknie. Tego żądają od dawna goście z Centrum im. Adama Smitha i inni liberałowie fundamentalni. Bo i faktycznie: jakby oczywiste jest, że gdy ludzie będą później przechodzić na emerytury, to ZUS będzie miał łatwiej i państwo będzie musiało mniej dopłacać.
Ale to tylko pozorna oczywistość. Oczywistość dla dogmatyków. Bo co się będzie działo, kiedy starzy będą dłużej pracować? Ano nie będą zwalniać miejsc pracy dla młodych i bezrobotnych młodych będzie jeszcze więcej! Tylko Janusz Palikot zwrócił na to uwagę, a później zgłosił taką wątpliwość Leszek Miller w jakimś programie telewizyjnym. I co mu odpowiedzieli prawowierni liberałowie? Otóż powiedzieli, że to nieprawda j, że dłuższa praca starych wcale nie oznacza blokady pracy dla młodych, o czym wie każdy ekonomista. I koniec wątpliwości i koniec dyskusji. Jakim cudem dłuższa praca starych ma nie blokować ruchu kadr i dostępu pracy dla młodych (o czym ponoć wie każdy ekonomista) – już prawowierni nie wyjaśnili. Bo dogmatów się nie wyjaśnia.
Stare przysłowie wojskowe głosi, że generałowie zawsze toczą poprzednie wojny. Ekonomiści też. A przynajmniej ci, którzy głoszą chwałę wolnego rynku i wydajności ludzkiej pracy. Nie ma już wolnego rynku i nie ma dostatecznej ilości pracy dla ludzi. I pracy – najpierw tej dla ambitnych, wykwalifikowanych, wykształconych – będzie coraz mniej. Praca będzie coraz bardziej dobrem poszukiwanym i reglamentowanym. Myśliciele (ale nie ekonomiści z Centrum A.Smitha) przepowiadają, że wyzwaniem przyszłości będzie szukanie coraz zdrowszym i liczniejszym ludziom zajęcia: żeby nie wpadali w skrajne depresje, agresje i inne nieszczęścia.
I być tak może, że nie obowiązkowe wydłużanie czasu pracy ale skracanie, zachęcanie ludzi do wcześniejszego przechodzenia na emerytury albo tzw. pensje socjalne jest perspektywa przyszłości. I o tym trzeba rozmawiać. Ale trzeba by myśleć, więc lepiej rozmawiać o krzyżu, Smoleńsku i zarodkach.
I uwaga na koniec. Jeśli się ludziom starych każe dłużej pracować, to będą dłużej i częściej na zwolnieniach i rentach, za co też zapłaci ZUS i podatnicy.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis