Bodil Malmsten, Cena wody w Finistere

Czy historia o zakładaniu ogrodu to dobry materiał na powieść? Bodil Malmsten udowadnia, że tak.  Krytycy nazywają tę książkę „pogodnie ironicznym pamiętnikiem” nie bez przyczyny. W tej bezpretensjonalnej książce próżno szukać zwartej fabuły – jej konstrukcja opiera się na swobodnych skojarzeniach, luźnych refleksjach, opisach codziennego dnia.

Bohaterka (czytelne alter-ego autorki), uznana pisarka, uciekając od zgiełku świata opuszcza rodzinną Szwecję, by osiąść we Francji, w maleńkiej Finistere, gdzie odkrywa powoli uroki niespiesznego (i anonimowego) życia. Remontuje dom, pielęgnuje ogród – i jest w tym powrocie do natury głęboki, archetypiczny sens. Codzienne proste czynności odzyskują tu swój pierwotny wymiar. Stają się też niejednokrotnie pretekstem do rozważań nad współczesnością, przeszłością, życiem, śmiercią, polityką – nielekkich, ale dowcipnych w tonie i okraszonych niekąśliwą ironią.

Ale „Cena wody w Finistere” to także powieść o pisaniu powieści. To obraz artystki uchwyconej w chwili tworzenia, opis jej prób, artystycznych zmagań, podejmowanych i zarzucanych pomysłów. Czytelnik ma więc wrażenie podglądania autorki, podpatrywania, w jaki sposób powstaje książka, którą właśnie czyta… i ten szczególny rodzaj współuczestnictwa ma swój dodatkowy smak.

Bodil Malmsten, Cena wody w Finistere, przeł. Jan Rost, Wydawnictwo Literackie, 2007
 

(kaj)

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*