Z satysfakcją przyjąłem informację, że wypowiedź eksperymentalnego ministra Czaputowicza o reparacjach – że nie rozmawiamy o nich z Niemcami – okazała się wypowiedzią przedwczesną i niewłaściwą. Prezes Kaczyński zapewnił Polaków, że stanowisko rządu w tej sprawie się nie zmienia i jest tak, jak mówił odwołany minister Waszczykowski – będziemy żądać od Niemiec odszkodowań za straty wojenne.
Powołano więc, jak poinformowały wiarygodne źródła, jeszcze jedną komisję do liczenia, bo nie jest jasne, czy Niemcy mają zapłacić bilion, dwa biliony czy może dwadzieścia bilionów euro. Jasne jest tylko, że mają zapłacić dużo. Tym bardziej jest jasne, że mają dużo pieniędzy, więcej mają, niż wydają, o czym z kolei donosiła niemiecka prasa zaniepokojona nadwyżką budżetową. Wylicza się, że każdy Polak może dostać na rękę 10 albo 50 tysięcy euro i rodziny z dziećmi i dziadkami już liczą, że będzie ich stać na kupno domu w Toskanii albo na katalońskim wybrzeżu. W tej sytuacji nie dziwi, że dla posła Mularczyka czy pani profesor Pawłowicz każdy, kto kwestionuje nasze prawa do odszkodowań, nie jest prawdziwym Polakiem, w ogóle nie jest Polakiem.
Pełna zgoda. I jako prawdziwy Polak chcę pomóc rządowi polskiemu w obaleniu dwóch wrednych i fałszywych argumentów wyciąganych z rękawa przez wrogów naszych praw do godziwego odszkodowania. Pierwszym jest argument prawny: że mianowicie Polska się w 1953 roku odszkodowań zrzekła. Otóż, po pierwsze, to było – jak słusznie zauważyli eksperci z Biura Analiz Sejmowych – jednostronne oświadczenie Rady Ministrów, a sprawy ratyfikacji i wypowiadania umów międzynarodowych należały do kompetencji Rady Państwa! Złamano więc przepisy konstytucji, a konstytucja, jak nam wiadomo, jest i zawsze była dla polskich rządów święta! Po drugie zaś, i to jest najważniejsze, oświadczenie powyższe zostało wymuszone przez kanclerza Adenauera, który ubrany w krzyżacki płaszcz groził nam sojuszem z Moskwą i Wiedniem, czyli odnową Świętego Przymierza.
I drugi argument, podnoszony głównie przez niemieckich nacjonalistów – że dostaliśmy po wojnie cały Górny i Dolny Śląsk, Pomorze Gdańskie i Szczecińskie oraz Ziemię Lubuską i te dobra ziemskie oraz leżące na nich nieruchomości produkcyjne i nieprodukcyjne z nawiązką zrekompensowały Polakom wojenne straty. Otóż trzeba stwierdzić jasno i dobitnie, że ziemie te dostaliśmy nie od Niemców, ale od Roosevelta, Churchilla i Stalina. Co więcej, my początkowo wcale nie chcieliśmy takiej rekompensaty, bo milsze nam były zabrane przez Stalina – za zgodą Roosevelta i Churchilla – Wilno, Lwów, Podole i Huculszczyzna. Ten cały Śląsk, ten Wrocław, Gdańsk i Szczecin wciśnięto nam na siłę, a Niemcy cały czas chcieli nam te ziemie odebrać! Przypomnijmy sobie Hupkę i Czaję, a z młodszych to panią Steinbach.
Ale co ważniejsze – Roosevelt, Churchill i Stalin nic nam niemieckiego nie dali, ale tylko pozwolili odebrać nasze słowiańskie ziemie, ciągnące się niegdyś aż do Łaby, od Bałtyku do Rudaw. Te ziemie margrabia Gero i inni protoplaści faszystów i hitlerowców odebrali mieczem i zdradą naszym słowiańskim przodkom: Wieletom, Redarom (ich najważniejszym grodem był Radogost, w miejscu dzisiejszego Berlina), Milczanom, Ślęzanom, Łużyczanom i innym. Do dzisiaj w Budziszynie (nazwali go Bautzen) i w Chociebuży (zamienili na Cottbus) mówi po naszemu kilka osób (resztę zgermanizowali!). Więc niech nie gadają, że nam coś oddali!
I jeszcze jedno. Gdybyśmy dostali należnie nam pieniądze, najlepiej 20 bilionów euro, to od razu znaleźlibyśmy się w strefie euro, w jądrze Europy, i kupilibyśmy od Niemców te wszystkie produkowane przez nich mercedesy, audi i bmw, i w ogóle wszystko byśmy od nich kupili, i nakręcili im tak wielką koniunkturę, że Francuzów, którzy do dzisiaj mają problem z widelcami, szlag by trafił. A Trump zaproponowałby nam, żebyśmy byli drugim zamorskim stanem USA, nawet bez odwoływania wiadomej ustawy, głoszącej, żeśmy – zresztą jak Amerykanie głoszą od zawsze – najlepszym i najsprawiedliwszym narodem. Miłość do Wielkiego Brata byłaby wreszcie skonsumowana, a patrioty daliby nam za darmo. Howgh!
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis