Kampania Czerwcowa

W telewizjach, rozgłośniach radiowych i gazetach roi się od pomówień, kalumnii oraz pomyj, a to znak, że królewski szczep piastowy znów przystępuje do demokratycznych wyborów. Ba, nawet na przystankach tramwajowych pojawiły się plakaty i ulotki z hasłami: „Europa białych ludzi”, „Musimy chronić przyszłość naszej rasy i przyszłość dla białych dzieci” oraz „W obronie interesów białych rodzin”. I choć na afiszach są adresy internetowe tych jednokolorowych Europejczyków, to organa ścigania nie spieszą z ukróceniem ich działalności. Widocznie w mieście pretendującym do miana europejskiej stolicy kultury, tolerancja dla tego typu poglądów jest mile widziana, choć w kodeksie karnym oceniana na kilka lat więzienia i ścigana z urzędu.

– Jakoś żaden z naszych pożal się Boże polityków nie zainteresował się tym skandalem, więc postanowiłem zająć się fatygantami, którzy chcą nas reprezentować w Unii Europejskiej – oświadczył Spółdzielca z Krzyków. – Z dniem dzisiejszym ogłaszam narodziny „Ruchu 3 x NIE”, który nie będzie ani nową partią polityczną, ani stowarzyszeniem, ale powszechną kampanią na rzecz korzystania z własnego rozumu i sumienia.
Ba, Spółdzielca z Krzyków opracował już nawet specjalną metodykę korzystania z tych dwóch instrumentów mentalnych i drukuje odpowiednie instrukcje. No więc najpierw stajemy przed lustrem, patrzymy sobie w oczy, bierzemy głęboki oddech i głośno zadajemy pytanie: czy naprawdę wyglądam na takiego idiotę, za jakiego mają mnie różnej maści aktywiści partyjni.  Jeżeli odpowiedź jest twierdząca, to możemy spokojnie udać się do restauracji czy też dyskoteki, mordować zwierzęta w lesie lub uprawiać inne hobby, bo akurat to kalectwo nie rzuca się w oczy. Jeżeli jednak uważamy, że durniami są właśnie ci, którzy nas uważają za głupków, to tymi durniami musimy zająć się na serio i to już w trakcie wybierania ich na europosłów. Zaś każdego z nich powinniśmy poddać weryfikacji zgodnie z zasadami „trzech NIE”.

Pierwsze NIE – to sprzeciw wobec spadochroniarzy. Mamy wielu bardzo dobrych kandydatów z Dolnego Śląska i nie musimy korzystać z zrzutków przywiezionych w teczce z centrali partyjnych. Takie praktyki były popularne za czasów poprzedniego ustroju i pora wreszcie skończyć z tymi neobolszewickimi zmałpowaniami. A więc taki paraszutista nie powinien otrzymać naszego głosu.

Drugie NIE – to szlaban dla nieuków. Jeżeli kandydat nie jest w stanie udokumentować swego wykształcenia, a z jego wypowiedzi wynika, że wszystkie języki, w tym polski, są mu zupełnie obce, to też nie powinien liczyć na nasz głos. Opowieści o tym, jak nieuk walczył kiedyś z komuną i żył w absolutnym podziemiu zasługują oczywiście na szacunek, ale dwadzieścia lat wolnej Polski to był wystarczający czas na uzupełnienie nie tylko średniego, ale i wyższego wykształcenia. 

Trzecie NIE – to szlaban dla dwulicowców. Jeżeli kandydat głosi wszem i wobec, że nienawiść do Unii Europejskiej wyssał z mlekiem matki i jako poseł będzie ją niszczyć od środka, to nie powinien liczyć na nasz głos. Natomiast należy go natychmiast wysłać do Afganistanu, aby tam wykorzystał swoje destrukcyjne talenty w wojnie z talibami, albo rzucić na pierwszą linię walki z somalijskimi piratami.

Jest to jakiś pomysł na to, aby w kampanii czerwcowej wybrać lepszych posłów do parlamentu europejskiego od tych, których mamy w Sejmie. Rzecz jednak w tym, aby wyborcy nie oddawali sprawy walkowerem. Trzeba pójść do głosowania. Trzeba skorzystać ze swego prawa wybierania najlepszych z najlepszych, a nie oddać pole tym, którzy bezmyślnie popierają pazernych nierobów. Nic o nas bez nas. Jeżeli zostaniemy w domu, to z pewnością wygrają ci, którzy są specjalistami od kompromitowania Polski na arenie międzynarodowej. A wtedy będziemy mogli tylko cytować klasyka: „Z kogo się śmiejecie? Sami z siebie się śmiejecie”.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*