Umarła Poetka. Tysiące ludzi – mniej i bardziej znanych, kompetentnych czy inteligentnych – wypowiadało się w mediach, wspominało Poetkę, mówiło o Jej wierszach, mówiło o stracie, o geniuszu, o pięknie. Jedni mówili szczerze, drudzy z obowiązku, inni żeby się pokazać. Tak było, jak to bywa w takich smutnych chwilach.
Ale jest też Internet. I tam – w tej przestrzeni wymiany myśli i mateczniku różnych widm i obsesji – wylały się wiadra pomyj: że wielbicielka Stalina, Żydówka, komunistka i że dobrze się stało. To tylko cywilizowane opisanie treści tych internetowych wpisów, bo zacytować większości z nich tutaj niepodobna.
Przyznam się szczerze – ja się do tej twarzy Internetu nie mogę przyzwyczaić. W realnym świecie ludzie się kontrolują, hamują agresję, emocje; pilnują się, powodowani poczuciem wstydu, przyzwoitością albo lękiem przed karą. Wszak normy zachowań, wzajemnej komunikacji i eksponowania emocji kształtowały się przez setki tysięcy lat ewolucji. A niektóre z nich (mimika, gesty itp.) dziedziczymy jeszcze od małpich praprzodków. Kontrolę nad tymi wszystkimi zachowaniami, emocjami i kontaktami psycholodzy zwą kompetencjami społecznymi.
W Internecie tego nie ma. Nie musi być. Możemy dać upust całej agresji. Nic nas nie hamuje. To jest ta druga, bardzo groźna, twarz globalnej sieci wymiany informacji i poglądów. Urodziła się nowa jakość, nie bójmy się powiedzieć – cywilizacyjna. Co z tego będzie dalej, nie wiem i nikt nie wie.
Lecz przy okazji, Internet – dzięki prezentowanej nieskrępowanej szczerości – ukazuje intelektualną (?) kondycję Polaków. Bo jeśli uznamy – a czemu nie? – te opinie o Poetce za autentyczne, to musimy zapytać: skąd takie opinie? Przecież nie z lektury Jej poezji, nie z krytycznej analizy Jej twórczości, nie z zadumy nad Jej długim, pełnym wydarzeń życiorysem. Oczywiście, że nie. Jakość myśli i opinii prezentowanych ochoczo w sieci wyraża tylko klimat umysłowy części jej użytkowników. Klimat kształtowany przez media, kulturę, politykę.
W poważnym, żadnym tam ekstremalnie prawicowym, tygodniku czytam słowa poważnego autora, że prawdę o PRL i stanie wojennym poznamy, kiedy już wymrą świadkowie. Bo świadkowie kierują się emocjami i one fałszują prawdziwe oceny. Bo jest dla piszącego te kuriozalne słowa niepojęte, że nadal połowa Polaków uważa wprowadzenie stanu wojennego za uzasadnione. I to jest prawda. Kiedy już tych, którzy w PRL uczyli się, pracowali, zakładali rodziny i cieszyli się życiem zabraknie – będzie można bezpiecznie twierdzić, że praca dla Gierka była zdradą ojczyzny, bo cały naród walczył z komuną, a Poetka za wiersz o Stalinie – zasługuje na pomyje, którymi ją obrzucają prawdziwi patrioci.
Póki my, świadkowie epoki, żyjemy – takie opinie bulwersują. Ale kiedyś zatriumfuje prawda. Wiedza niezaburzona doświadczeniem i wątpliwościami świadków. Już IPN kształci nowe kadry, które wątpliwości nie mają. Już pani sędzia w imieniu Rzeczpospolitej orzekła, że Rosjanie by nie weszli, więc wprowadzili stan wojenny spiskowcy i zbrodniarze. Już są gotowe nowe podręczniki historii – tej jedynie słusznej. I nie jest pewne, że znajdzie się w nich dobre słowo o Noblistce (i o Nobliście z Gdańska tym bardziej).
To jest ten klimat. Tryumfujący w Internecie…
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis