Obywatelu, bądź donosicielem

Zbliża się termin składania zeznań podatkowych, a to znakomita okazja dla wielu miłośników ładu i porządku do pisania donosów na swoich sąsiadów, znajomych czy pracodawców. W tej dziedzinie doganiamy już obywateli Unii Europejskiej, USA czy Japonii, gdzie każdy donos traktowany jest jako powinność obywatelska i często zostaje gratyfikowany finansowo.

Tylko w ubiegłym roku do wszystkich skarbówek w kraju trafiło prawie 50 tysięcy donosów. Do samego Urzędu Kontroli Skarbowej w Krakowie – 551, do UKS w Warszawie – 500, w Bydgoszczy – 357, we Wrocławiu – 315, Białymstoku -230, Katowicach – 527, Łodzi – 381, Gdańsku – 520, Opolu – 163, Lublinie – 464, Rzeszowie – 336, Poznaniu – 587 czy Olsztynie – 241. Ich liczba zazwyczaj rośnie tuż przed i tuż po złożeniu PIT-ów.
Donosy można podzielić na kilka kategorii. Największa grupa dotyczy zbyt wystawnego trybu życia innej osoby. Druga to uzyskiwanie nielegalnych dochodów i nieodprowadzanie podatków. Trzecia to informacje o nieprawidłowościach w firmach i nielegalnym zatrudnianiu pracowników. Coraz częściej podatnicy zwracają uwagę na niewydanie paragonu (konsekwencja akcji „Nie bądź jeleń, weź paragon”), handel w sieci, pracę na czarno za granicą itp.

A oto „perełki” wyłowione z korespondencji nadchodzącej do skarbówek:

„W lesie sąsiad ma ok. 100 uli i robi miód z cukru. Słoik tego świństwa kosztuje 40 zł” – informuje anonimowy obywatel, prosząc o interwencję Urząd Kontroli Skarbowej w Warszawie.

 „Uprzejmie donoszę, że pani X udziela korepetycji z matematyki – brzmi jeden z donosów do kieleckiej skarbówki. – Na lekcjach stawia pały, a potem zmusza do dodatkowej nauki. Na pewno nie odprowadza podatku. Skontrolujcie ją, bo jest wredną obywatelką”. Po analizie okazało się, że informacje są nieprawdziwe, natomiast autorem pisma jest uczeń jednej ze szkół gimnazjalnych.

 Szkolny wątek przewinął się także w doniesieniu adresowanym do UKS w Zielonej Górze. – „Nauczyciele ciągną kasę od uczni za lepsze oceny. Wyszło to na jaw, gdy w pysk gówniara dostała i przy obrazie w stołowym na kolanach miała powiedzieć jak jest” – brzmią słowa listu. Pismo kończyło się zapowiedzią:  „(…) teraz nie mam na tyle znaczków, ale wyśle to pisanie do wszystkich urzędów i firm i do kościołów” – napisał ktoś, kto podpisał się jako „Matka Zosi”. Ustalono, że to pomysłowo stylizowany kamuflaż jednego z uczniów.

 „Od kilku lat na cmentarzu u popa pracuje małżeństwo, którzy są emerytami. Bawią też jego dzieci. Świadczą również usługi ludziom mającym groby na tym cmentarzu. Zarabiają mnóstwo forsy, a nie płacą podatków. Także pop zarabia krocie, bo za jedno miejsce na cmentarzu na 20 lat bierze 3–5 tys. zł, a za miejsce z piwnicą 20 tys. zł. To wielka granda. Pop jest bezkarny i wykorzystuje biednych i zrozpaczonych. Przed cmentarzem wystawił ogromną willę” – pisał donosiciel z Warszawy.

 „Pan X prowadzi zakład masarski na wielką skalę. Posiada swoją hodowlę świń, które ubija i przerabia na wędliny. Wyroby te sprzedaje żona w pracy, resztę wywozi do Warszawy. Ten pan jest rencistą, gospodarstwo przekazał na żonę, by uzyskać większą rentę. Ubija świnie, co 2 tygodnie i tak już od 15 lat” – pisze zatroskany o stan finansów państwa sąsiad.

„Mój sąsiad posiada ogiera kryjącego klacze. Od każdego krycia pobiera 200 złotych i nie płaci podatków od bardzo dużych dochodów, bo tych kryć jest bardzo dużo”.

 „Czy nie dałoby się jednak wprowadzić kontroli całego Internetu w Polsce? Bo to, co się tu dzieje, to śmiech. Ja naprawdę rozliczam się z każdego grosika. Takiego uczciwego jak ja to nie ma w Polsce chyba. Jak te firmy szybko nie zostaną zlikwidowane, to ja chyba sam niedługo będę musiał zamknąć swoją firmę, bo taka nielegalna konkurencja mnie wykończy” – pisze pewien uczciwy przedsiębiorca.

 „Chciałem zgłosić bezczelne oszukiwanie podatkowe… W pubie Y nikt za nic nie wydaje paragonu. Szatniarka woła 5 zł i daje tylko pieczątkę… Barmanka woła 6 zł za piwo (wodę) i o paragonie można tylko pomarzyć… To się w głowie nie mieści jak wielkie pieniądze wciąż uciekają z naszego budżetu. Kontrolujcie, kontrolujcie! Pozdrawiam i liczę na was. Za kilka tygodni się wybiorę i przekażę wyniki” – pisze z kolei bywalec pubu.

„Mój pracownik, przy pomocy moich firmowych narzędzi, wykonuje różne fuchy i nie płaci podatku. Zróbcie z tym porządek”.

Jak twierdzą urzędnicy skarbowi, każdy potwierdzony donos to odzyskany podatek. Tylko w ubiegłym roku Urzędy Kontroli Skarbowej ściągnęły grube miliony z nieuczciwych podatników, m.in. we Wrocławiu nieco ponad 2 mln zł, w Bydgoszczy 3,6 mln, w Zielonej Górze 1 mln zł, w Poznaniu 4,7 mln zł, w Krakowie ponad 2,5 mln zł, zaś w ciągu ostatnich 5 lat w Łodzi – 6 mln zł.

Tak więc z punktu widzenia interesów fiskalnych państwa, donosicielstwo podatkowe jest cnotą, którą należy u obywateli pielęgnować, wbijając im do głowy, że dzień bez donosu na sąsiada, pracodawcę czy nawet współmałżonka, jest w zasadzie dniem straconym.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*