Pomaluj mi Wrocław

fot. Biuro Parlamentu Europejskiego
fot. Biuro Parlamentu Europejskiego

Może Wrocław nie jest jeszcze miastem murali, tak jak Łódź czy Gdańsk, gdzie powstają nawet osobne przewodniki po malarstwie wielkopowierzchniowym, jednak trudno nie zauważyć, że i w stolicy Dolnego Śląska dzieje się coraz ciekawiej w zakresie sztuki ulicznej. Interesujące projekty pojawiają się zarówno na wyeksponowanych elewacjach, jak i w zaciszu podwórek.

Mieszkańcy uwiecznieni na muralu przy Roosevelta

Murale to wielkoformatowe malowidła ścienne, stanowiące jeden z elementów street artu – twórczości w przestrzeni publicznej. Nie są tym samym co graffiti, które zrodziło się z hip-hopowej kultury i do dziś tworzone jest przez dość hermetyczne środowisko.

– Mural przede wszystkim jest sztuką, a ona nic nie musi – mówi Mathias Vogel, jeden z wrocławskich artystów i autorów twórczości ulicznej. – Jest przede wszystkim po to, żeby się nią bawić. Może nieść konkretny przekaz, być głosem zabranym w ważnej sprawie, mieć walor dekoracyjny, albo po prostu przykuwać uwagę wizją, jaka zrodziła się w głowie twórcy.

Mural autorstwa Tomasza Jakuba Sysło, powstały w ramach akcji WrOpenUp

Od Pewexu do krasnoludków

W czasach PRL-u na każdym kroku można było spotkać wielkopowierzchniowe malowidła ścienne, o czysto reklamowym charakterze. Pewex, Orbis, PKO, Florian, Intermoda, Społem – takie napisy widniały na wielu kamienicach w połączeniu z charakterystyczną dla tamtego czasu grafiką. Te reklamowe murale niewiele miały wspólnego z dzisiejszą sztuką uliczną. Impulsu do jej rozwoju należy upatrywać raczej w antykomunistycznym ruchu happeningowym – Pomarańczowej Alternatywie, działającej po roku 1981 i mającej swoje korzenie we Wrocławiu. To jej lider, Waldemar „Major” Fydrych, jako pierwszy nawoływał „maluj mury”. Przy wykorzystaniu szablonów na elewacjach malowano krasnoludki. Ten surrealistyczny motyw był elementem walki z systemem. Wizerunki te formatem dalekie były od murali, jednak stały się impulsem do rozwoju sztuki ulicznej, powstającej niezależnie od głównego nurtu informacyjnego. Spadkiem po Pomarańczowej Alternatywie jest również motyw krasnoludka – obecnie jeden z symboli Wrocławia i częsty bohater malowideł powstających na elewacjach.

Podwórkowy mural Tomasza Jakuba Sysło

Zamienić ściany w sztukę

Krasnale Fydrycha malowali wszyscy – także dziennikarze i działacze społeczni.  Powoli jednak malunki na ścianach stawały się domeną artystów. Za pierwszy oficjalny mural we Wrocławiu uważa się ten u zbiegu ulic Sienkiewicza i Wyszyńskiego, autorstwa Aleksandry Mikołejko, powstały w ramach konkursu Muralia 2006, adresowanego do studentów ASP.  – To było dzieło od początku do końca przemyślane – mówi Tomasz Jakub Sysło, wrocławski artysta zaangażowany wraz z fundacją Artistik w proces jego powstawania. – Najpierw trzy lata rozmawialiśmy z urzędnikami, bo na tej ścianie miał być billboard. Udało się ich przekonać, żeby powstał mural.  

Pierwszy oficjalny wrocławski mural u zbiegu ulic Sienkiewicza i Wyszyńskiego, autorstwa Aleksandry Mikołejko

Ostatnio znowu zrobiło się o nim głośno, gdy Biuro Parlamentu Europejskiego we Wrocławiu wyszło z inicjatywą wyrażenia na jednej z elewacji solidarności z białoruską opozycją. Urząd miejski pierwotnie podjął decyzję, żeby w tym celu zamalować dzieło Mikołejko. – Reakcje wrocławian pokazały, jak dużą wartość ma dla nich ten malunek i że na stałe wtopił się w miejski krajobraz – mówi Tomasz Jakub Sysło, który zainicjował zakończoną sukcesem akcję na rzecz pozostawienia muralu. –  Malowidło wspierające Białorusinów też uważam za cenną inicjatywę,  ale nie kosztem czegoś, co jest piękne i od 15 lat cieszy oczy. Urzędnicy znaleźli inną ścianę, a do tego jeszcze odnowili mural, ubrudzony smogiem i pyłem miejskim – dodaje.

Realizacja będąca pomysłem Biura Parlamentu Europejskiego powstała przy ulicy Legnickiej 64 według projektu białoruskiej artystki Anny Redko. Przedstawia postać kobiety, symbolizującej walkę Białorusinek i Białorusinów o wolność. Upamiętnia przyznanie białoruskiej opozycji przez Parlament Europejski nagrody im. Sacharowa za Wolność Myśli. To niejedyny mural z wizerunkiem kobiety we Wrocławiu. W 2018 roku przy Placu Legionów utrwalono na elewacji najsłynniejszą polską himalaistkę, Wandę Rutkiewicz, w ramach akcji „Kobiety na mury”.

Zrób sobie mural

Fundacja Artistik przekształciła we Wrocławiu trzy ściany w malowidła – właśnie tę przy Sienkiewicza, drugą naprzeciwko Aquaparku, przemalowaną w podwodny świat,  a trzecią przy ulicy Grabiszyńskiej, obecnie z krasnoludkami. Tomasz Jakub Sysło ma też na koncie kilka indywidulanych realizacji. Jedną z nich, przy Kościuszki 76,  zaprojektował w ramach kampanii społecznej WrOpenUp, której celem jest promowanie otwartości i akceptacji względem różnorodności etnicznej i kulturowej.  – Ten mural jest radosny, pełen kolorów i pozytywny – mówi jego autor. – Gdyby więcej ścian można było zamalować, nasze miasto byłoby bardziej kolorowe, serdeczne, radosne, nie epatujące reklamozą – dodaje. To nie jest jednak takie proste – zrobić wielkoformatowe malowidło. – Ściany są zawsze w czyimś zarządzie – wspólnoty, spółdzielni, miasta – mówi Tomasz Jakub Sysło. – Trzeba dostać zgodę na zamalowanie elewacji, na postawienie rusztowań.  Trudno też na początku przekonać samych mieszkańców, że malowidło wzbogaci ich przestrzeń – dodaje.  Są jeszcze koszty. Dobre farby kosztują niemało. Oprócz zgody zarządcy, trzeba też znaleźć sponsora. Czasem, choć rzadko, zdarza się, że sam zarządca wychodzi z inicjatywą zrobienia muralu. Spółdzielnia Mieszkaniowa Wrocław-Południe wymalowała na swoich ścianach przy Świeradowskiej zwierzęta buszujące w trawach, według projektu biura Pro Art Konopka. To właśnie tę realizację wykorzystał muzyk i performer, L.U.C., w swojej kampanii na rzecz poprawy estetyki osiedli. „Nasze miasta cierpią na groźną chorobę. (…) To infekcja pstrokacizny i tandety. Trzeba wykurować zakompleksione domy. Zmieńmy osiedla w galerie obrazów” – nawoływał.  

Mural Fundacji Artistik przy Aquaparku

Sztuka podwórkowa

Oprócz murali na wyeksponowanych elewacjach, mogących stanowić atrakcję turystyczną, we Wrocławiu powstaje coraz więcej kameralnych, podwórkowych realizacji. Z taką inicjatywą we wnętrzu między budynkami przy Nyskiej i Jesionowej wystąpił Mathias Vogel, artysta mieszkający na Tarnogaju.

Jeden z obrazów okiennej galerii Mathiasa Vogla

– To jedno z tych miejsc, gdzie na ścianach widoczne jest jeszcze piętno wojny  – mówi. –  Graniczący ze śmietnikiem plac zabaw został od niego odgrodzony szarym murem. Znajomy specjalizujący się w bajkowej stylistyce, Tonek Turista, namalował na murze ryby i zrobił się taki lunaparkowy klimat – mówi. Na podwórku przy Roosevelta do przemalowania ścian zostali zaproszeni mieszkańcy. Na pomysł wpadł Ośrodek Kulturalnej Animacji Podwórkowej. Zaangażowani byli wszyscy sąsiedzi – młodzież, seniorzy, mniejszość romska, kibice Śląska. Na 1200-metrowym muralu portretowali samych siebie, swoich pupili i swoje pasje. Podobną akcję pod nazwą Magentowy Trzepak w 2017 roku zorganizowała pracownia ceramiczna Piecownia. Udało się skrzyknąć mieszkańców, żeby wspólnie przekształcili szare podwórko przy Łokietka 9 w kolorową realizację. Zarys malowideł stworzyli artyści, a mieszkający tu wrocławianie wypełniali je kolorami.

Mural pochłonie smog

Równolegle z pracami nad muralem poświęconym opozycji białoruskiej, powstawało we Wrocławiu pierwsze ekologiczne malowidło ścienne z wykorzystaniem farb mających pochłaniać smog. Tym razem była to inicjatywa III Liceum Ogólnokształcącego na 75-lecie szkoły. Zorganizowany przez dyrekcję na wniosek uczniów z samorządu: Marysi, Gosi, Maćka i Wojtka konkurs na projekt muralu wygrał absolwent „Trójki”, Maciej Konopka.  – O naszej szkole mówi się: ta przy kominach na Nadodrzu – opowiadają uczniowie. – Ten nasz niechlubny znak rozpoznawczy w mieście widać zresztą również na zwycięskim muralu. Jednak te wymalowane kominy – w przeciwieństwie do prawdziwych – pochłaniają zanieczyszczenia, bo całe malowidło zostało wykonane ze specjalnych, antysmogowych farb – dodaje. Na muralu uwieczniony został patron liceum – Adam Mickiewicz oraz placówka na tle miasta. Jest to swojego rodzaju ekologiczny manifest szkoły z dzielnicy kominów i pieców kaflowych.

Mural antysmogowy – fot. LO III we Wrocławiu

Mural pochłaniający smog to kosztowna inwestycja. Szkoła musiała znaleźć sponsorów na realizację takiego przedsięwzięcia. Właśnie koszty są tą barierą, dla której nie wszystkie artystyczne projekty mogą być zrealizowane na elewacjach. Mathias Vogel zaczynał od tworzenia na ścianach, ale  z czasem znalazł własną formę wyrazu w przestrzeni publicznej. Maluje obrazy w zaciszu swojej pracowni na drewnianych sklejkach, które potem umieszcza w oknach. Jego prace we framugach okiennych w różnych miejscach Wrocławia tworzą już całą galerię. – Taka forma tworzenia daje mi wolność i pozwala przedstawiać moją własną opowieść – mówi Mathias. – Wcześniej zdarzało mi się, że właściciel czy zarządca budynku oczekiwał ode mnie zamieszczenia jego logo na mojej pracy – dodaje.

Mural deweloperski w nowej inwestycji na Gaju

Czy murale mogą być komercyjne, zdania są podzielone. W 2016 roku kontrowersje wzbudziła realizacja na skrzyżowaniu Ruskiej i Kazimierza, na której pojawiło się logo Grupy Wróbel Mercedes-Benz. Praca wrocławskiej pracowni projektowej Grafitektura przez niektórych została uznana za zwykłą reklamę. – To nie jest jednoznaczne, bo dzisiaj wiele reklam balansuje na granicy sztuki i uczestniczy w dialogu na temat ważnych kwestii społecznych. Logo sponsora nie zawsze musi przekreślać walor artystyczny i ideowy realizacji – mówi Mathias Vogel. Osobną formą komercyjnych murali są te tworzone przez deweloperów, żeby uatrakcyjnić inwestycje. Niektórym z nich nie można odmówić artyzmu. Sztuka uliczna tworzy swoistą miejską narrację. To nie jest tylko odmienianie przestrzeni, ale też rodzaj komunikacji posługujący się obrazami, coraz ciekawszymi we Wrocławiu.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*