Rzeka możliwości

Wrocław chce, aby rzeka stała się turystyczną marką miasta, ale wciąż nie czerpie w pełni z jej potencjału. Pewnie będzie lepiej, ale stuprocentowo wykorzystywać jej nie można, bo to niebezpieczne dla przyrody. 

Miasto Stu Mostów to najpopularniejszy i adekwatny do rzeczywistości – w przeciwieństwie do patetycznej Wenecji Północy – przydomek Wrocławia. Mostów w mieście de facto jest więcej niż sto. Wiszą nad siedmioma rzekami. Nie zawsze pamięta się o Dobrej i Zielonej, natomiast nie pomija się zwykle żadnej z pozostałych pięciu: Bystrzycy, Oławy, Ślęzy, Widawy i tej najdłuższej, najbardziej znanej – Odry. Odra, z jej kanałami i dopływami, liczy we Wrocławiu aż 80 kilometrów i ma 12 wysp.

To rzeka możliwości, o ogromnym potencjale, a także – teoretycznie – kilku ważnych funkcjach: przestrzennej (jako część krajobrazu miejskiego), komunikacyjnej (jako droga wodna), przyrodniczej (fauna i flora), kulturotwórczej (wydarzenia społeczne, kulturowe), rekreacyjnej (kajaki, statki wycieczkowe, trasy rowerowe i spacerowe nad brzegami), a także sportowej (sporty wodne jak wioślarstwo). Czy jednak te  możliwości i funkcje Odry są wykorzystane w zadowalającym stopniu? 

Bulwary – tak, ale nie betonowe

Niestety nie. Takie jest wrażenie i taka jest ocena pracowników fundacji OnWater.pl (z siedzibą w Odra Centrum przy moście Grunwaldzkim). Podobny osąd przynoszą wyniki badań zleconych przez Wrocławską Organizację Turystyczną firmie konsultingowej, która swoje wnioski formułowała m.in.  na podstawie wywiadów z ekspertami i rozmów z wrocławianami. 

— Wydawałoby się, że dużo o Odrze wiemy, ale odkryliśmy, że jest inaczej — przyznał Janusz Bujko z Beeline Research&Consulting podczas prezentacji wyników w sierpniu. — Nie do końca rozumiemy, jakie korzyści wiążą się z nią i z całym wrocławskim systemem rzecznym oraz jak bardzo wyjątkowym miastem jest dzięki temu Wrocław. A Odra to skarb.

W analizie skupiono się na turystyce. Wyszło, że rzeka i jej nabrzeża to dopiero siódma atrakcja turystyczna w mieście. Na szóstym miejscu znalazły się bulwary – zostały one uznane za jej najmocniejszą stronę. Z perspektywy człowieka może tak być. A z punktu widzenia przyrody? 

— Ona potrzebuje bulwarów ekologicznych, zacienionych, szanujących zieleń, nie betonowych schodów — odpowiada prezes fundacji OnWater, Kamil Zaremba. — Bulwar Dunikowskiego budowano w kryzysie ekologicznym. Wszyscy wiedzieli, że latem nie da się na nim wysiedzieć. Mimo to człowiek jest zadowolony, ale przyroda musiała się wynieść. Tymczasem bulwary powinny być budowane w sposób holistyczny, czyli po połowie dla człowieka i dla fauny z florą.

Bar dobry dla człowieka, ale…

Wśród mocnych stron wymieniano także: nastrojowy Ostrów Tumski i inne, bardziej rozrywkowe wyspy, odprężające lub skoczne bary plenerowe przy nabrzeżach (przy moście Milenijnym, kładce Zwierzynieckiej, przy zoo, Wybrzeżu Wyspiańskiego – by wspomnieć tylko klasyki) oraz flota, na którą składają się już nie tylko statki wycieczkowe, łodzie i kajaki do wynajęcia, ale także żaglówki, motorówki, katamarany i deski. 

Dzięki pojawieniu się wypożyczalni, barek i barów z uroków rzeki korzysta coraz więcej osób: 

— Widać to gołym okiem, w porównaniu do czasów przedwojennych i wczesnych powojennych jest ogromna różnica. Na Odrze dokonuje się teraz ewolucja — przyznaje prezes Zaremba. 

Więcej ludzi niż na rzece jest jednak przy nabrzeżu, w barach. Ich wybór jest duży, a czas spędza się tu na różne sposoby. Przy posiłku, na drinku, na koncercie, wieczorze tanecznym, oglądając film lub zawody sportowe na telebimie. — Podobno jesteśmy stolicą barów plażowych. Inwestorzy są zadowoleni, mieszkańcy i turyści też, ale potrzeby człowieka to nie wszystko — wskazuje Kamil Zaremba. — Powinny przejść przeobrażenie przyrodnicze i być prowadzone w sposób zrównoważony. Nie wystarczy posadzić kilka roślinek, zrobić warsztaty ekologiczne i jogę dla seniorów. Chodzi bardziej o ograniczenie zużycia plastiku, zmianę nawyków konsumpcyjnych, stworzenie wydzielonych stref przyrodniczych obok komercyjnych. Właściciele powinni minimalizować negatywny wpływ na środowisko, żeby fauna i flora nie doświadczała uroków, które tak lubią ludzie. Przydałyby się im jakieś odgórne wytyczne — proponuje prezes. — Teraz bary agresywnie wpływają na ekosystem — uznaje.

Na sto procent być nie może

Zidentyfikowane w badaniu słabe strony to natomiast brak infrastruktury (np. miejsc do przenoszenia kajaków, pomostów do wodowania, boisk, wypożyczalni sprzętu wodnego poza centrum, tras rowerowych i spacerowych, kąpielisk), zbyt małe bezpieczeństwo na Odrze, brak współpracy i komunikacji (np. na linii władze miasta – urząd żeglugi śródlądowej, Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, które zarządza rzekami). 

Likwidacja tzw. słabych stron to jednocześnie metoda rozwoju i mocniejszego wykorzystania potencjału, nie tylko Odry, ale i pozostałych sześciu rzek. Z drugiej strony są jednak zagrożenia: zanieczyszczenia, zmiany klimatyczne, degradacja przyrody, zabudowanie terenów rzecznych, zbytnia komercjalizacja i niewystarczające bezpieczeństwo — wyliczają autorzy analizy. 

Zdaniem prezesa Kamila Zaremby nie można dążyć do osiągnięcia maksimum możliwości, żeby skarbu, jakim jest rzeka, nie zniszczyć. 

— Rzeka to żywy ekosystem, dlatego trzeba ją szanować. Nie wolno jej wykorzystywać tylko komercyjnie, bo ona się zemści. Trzeba dbać o nią, pamiętając, że daje życie przyrodzie i ludziom po równo. Tego powinniśmy uczyć już od przedszkola.

Bojki na Odrze, kąpieliska gdzie indziej

Po inwazji alg i katastrofie ekologicznej to zagrożenie niewystarczającą czystością wody jest bodaj najbardziej niepokojące. — Latem Odra jest zanieczyszczona biologicznie przez fosforany, azotany i nawozy rolnicze, które powodują wykwity na rzece, szkodząc rybom i innym organizmom — przypomina prezes fundacji OnWater. 

Parametry czystości wody w rzece mierzą w czasie rzeczywistym bojki analityczne, zainstalowane na rzece pod koniec lipca. Sprawdzają stężenie zawiesin, ilość rozpuszczonego tlenu, przewodność, pH, temperaturę, ilość azotanów i chlorków. Cel: szybka reakcja w razie ryzyka degradacji środowiska wodnego. Pierwsze odczyty nie są jeszcze znane. 

Znany jest natomiast zakaz kąpieli we wrocławskiej Odrze, wynikający przede wszystkim z tego, że jest ona drogą wodną. Na szczęście kąpielisk w mieście jest kilka (a nawet więcej): Harcerska na Oporowie, Królewiecka, Pawłowice, Glinianki przy ul. Kosmonautów, Morskie Oko na Zalesiu, Orbita przy Wejherowskiej. Można dodać plenerowe baseny w obiektach Aquaparku Wrocław: w największym przy Borowskiej oraz na Zakrzowie i na Brochowie.

Niedaleko miasta to m.in. Błękitna Laguna w Siechnicach, Kopalnia w Paniowicach, Kopalnia Wrocław, Termy Jakuba w Oławie czy Kąpielisko w Jelczu-Laskowicach i zalew Stradomia w powiecie Syców. 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*