Wiadukt na złom

Miasto twierdzi, że przeniesienie zabytkowej konstrukcji jest zbyt kosztownym przedsięwzięciem

fot. jotka
fot. jotka

Do grudnia potrwają prace związane z przebudową wiaduktu kolejowego nad ul. Grabiszyńską. Aktywiści z Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia chcą, by stara konstrukcja jeszcze posłużyła – jako most lub kładka w innym rejonie miasta. Miasto uważa, że to zbyt kosztowne.

Prace mają związek z modernizacją linii kolejowej 271 na odcinku od Wrocławia do północnej granicy województwa dolnośląskiego, stanowiącej część kolejowej magistrali E59. Początkowo zdemontowano przęsło od strony północnej, które zastąpiono we wrześniu 2014 r. nową konstrukcją. Na początku maja 2015 r. rozpoczęły się pracy związane z demontażem przęsła południowego oraz wymianą torowisk oraz rozjazdów i urządzeń sterowania ruchem.

 

Czy zatem unikatowa konstrukcja z przełomu XIX i XX w. pójdzie na przysłowiowe żyletki?

 

Sprzeciwiają się temu aktywiści z Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia – z kilku względów.

Po pierwsze, konstrukcja wiaduktu wykonana została przy zastosowaniu nitowanej kratownicy systemu Schwedlera. Obecnie nie jest już ona stosowana, maleje także liczba obiektów w ten sposób wykonanych. We Wrocławiu kratownicę systemu Schwedlera można zobaczyć jeszcze tylko na mostach Mieszczańskich oraz Młyńskich.

Po drugie, TUMW chce, by zdemontowana konstrukcja, skoro nad Grabiszyńską już się nie przyda, znalazła zastosowanie jako most lub kładka w innej części Wrocławia.

– Wrocław nie byłby pierwszym miastem, w którym stary wiadukt kolejowy wykorzystano na inne potrzeby. W 2007 r. w Poznaniu rozebrano most Rocha, a jego przęsło posłużyło do stworzenia przeprawy znanej dziś jako most Jordana. We Wrocławiu również warto nadać staremu wiaduktowi kolejowemu nową funkcję i zachować go dla miasta – mówi Marek Karabon z Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia.

Pojawiły się nawet wstępne pomysły, gdzie konstrukcja wiaduktu mogłaby zostać przeniesiona. Pierwszą z nich jest koncepcja mostu nad Starą Odrą, łączącego ul. Mianowskiego na Zaciszu z ul. Bujwida. Kolejna propozycja dotyczy całkiem innego rejonu miasta – Muchoboru: przeprawa przez Ślęzę miałaby złączyć Muchobór Wielki i Muchoborem Małym, zespalając ul. Trawową z ul. Francuską. Pomysł trzeci to most nad Widawą łączący osiedla Zgorzelisko i Kowale. Koncepcja czwarta dotyczy mostu nad Oławą na Bierdzanach, w miejscu gdzie dawniej znajdował się most Bierdzański, nazwany po 1945 r. mostem Dworskim. Projekt piąty dotyczy przerzucenia kładki nad fosą między Wzgórzem Partyzantów a skrzyżowaniem Podwala z Dworcową. Koncepcja szósta zakłada połączenie wysp Daliowej oraz Tamki.

Trzy ostatnie pomysły związane są ze stworzeniem przeprawy nad Ślęzą. Pierwsza z nich miałaby stanowić przedłużenie znajdującej się na Oporowie ul. Nałkowskiej, druga – łączyć dwa brzegi Ślęzy w okolicy ul. Rędzińskiej. Ostatnia propozycja wpisuje się w  dotychczasowe (niezrealizowane) plany miasta na budowę przeprawy łączącej ul. Racławicką z al. Piastów.

PKP Polskie Linie Kolejowe były gotowe na przekazanie starej konstrukcji.

– Jeszcze przed demontażem pierwszego przęsła, prowadziliśmy rozmowy z samorządem na ten temat, ale nie podjął on ostatecznej decyzji o jego przejęciu – mówi Maciej Dutkiewicz z biura prasowego PKP PLK.

Miasto twierdzi, że przeniesienie konstrukcji jest zbyt kosztownym przedsięwzięciem. Wycenia je szacunkowo na ok. 1,5 mln złotych, kontrując, że nową kładkę można zbudować już za niecały milion złotych więcej. Prawdopodobnie oznacza to jedno: wszelkie koncepcje należy odłożyć z powrotem do szuflady, a zabytkowa konstrukcja zostanie zezłomowana.

Jak widać, w naszym kraju z roku na rok coraz mniej rzeczy zdaje się opłacać.

 

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*