Wolna wola

Jest pomysł, aby człowiek mógł podpisać kwit, że zgadza się na odłączenie go od aparatów tłoczących mu w płuca powietrze, krew do żył a pokarm glukozowy do żołądka, jeśli to podtrzymywania procesów życiowych nie ma szans na przewrócenie prawdziwego życia. Z myśleniem, czuciem, rozumieniem…

 Jest taki pomysł, projekt ustawy, który to projekt nawet poseł Gowin z Krakowa – pół życia przecież spędzający w towarzystwie biskupów – uważa za przyzwoity i potrzebny. Ale dla niektórych hufców przykościelnych i zapatrzonych w toruński autorytet aktywistów to jest pomysł niedopuszczalny. Dlaczego? Dlatego, że to Bóg a nie lekarz ma decydować, kiedy i jak człowiek umiera.
Tak twierdzą. I chociaż w przygniatającej większości Polacy nie podziałają tego poglądu – właśnie jego rzecznicy, odmawiający mi prawa nawet do takiej decyzji, dominują w mediach (szczególnie w publicznych radio i telewizji) i ustawiają poziom całej publicznej debaty.
Mamy do czynienia z eskalacją fanatyzmu.

Przyzwyczailiśmy się już, że usuwanie zapłodnionego jaja – nazywa się mordowaniem nienarodzonych (chociaż Natura usuwa sama z siebie codziennie niezliczoną ilość jaj i zygot z kobiecych brzuchów).  Że zygotę nazywa się człowiekiem, istotą ludzką i  stokroć bardziej dba się o tę zygotę, niż o rzeczywiście urodzone dzieci. Te urodzone mogą być bite, mogą chodzić głodne, obdarte i zaniedbane, bo suwerenność rodziny najważniejsza jest.

Zaniechaliśmy w Polsce dyskusji o dopuszczalności eutanazji. Nawet jeśli człowiek nie chce niewyobrażalnie cierpieć, chce godnej śmierci – odmawia mu się tego prawa. Bo cierpienie ponoć uszlachetnia. Bo w Księdze nie jest napisane, że może nie chcieć cierpieć. Niejest, co prawda, tez napisane, że może mieć przeszczepione serce czy wątrobę, albo tygodniami żyć przy pomocy respiratorów, sztucznych płuc itp. – ale te wyjątki, jak wstrzymanie Słońca, jakoś zostały dopuszczone. Nie wiadomo dlaczego…
A teraz nawet tę wolność człowieka i obywatela – tylko do niezgody na bycie częścią maszyny podtrzymującej fizjologiczne procesy – chce się nam odebrać. Dlaczego?

Wiem, ze piszę zupełnie nieświąteczny felieton na święta. Ale może właśnie w tej rodzinnej, pełnej refleksji nad ludzkim losem atmosferze powinno się poruszać i takie tematy. Wolności.
Bo o to tylko chodzi – o wolność. Przecież nikt nikomu nie każe używać środków antykoncepcyjnych a tym bardziej dokonywać aborcji. Nikt nikomu nie każe popełniać samobójstw ani prosić o eutanazję. Nikt nikogo nie ma zamiaru namawiać do podpisywania zgody na odłączanie od aparatur medycznych. Ale niech nikt nikomu tego nie zabrania!
A mówiąc językiem świątecznym, bliskim tym wszystkim, którzy chcą potępiać, zabraniać, zakazywać i karać: przecież po to Bóg dał nam wolna wolę, abyśmy z niej korzystali. To korzystajmy!

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*