Nie podzielam oburzenia, jakie wzbiera u różnych wyrafinowanych inteligentów na wieść o uchwalonej przez PiS poprawce do Kodeksu Cywilnego. Zgodnie z nią ktoś, kto znieważy kogoś, na przykład w programie telewizyjnym, nie będzie musiał wykonywać wyroku sądu, zamieszczać przeprosin ani płacić srogich odszkodowań. Będzie mógł zamieścić przeprosiny w Monitorze Sądowym i Gospodarczym i zapłacić grzywnę maksymalnie do 15 tysięcy.
Stada przemądrzałych prawników tudzież opozycyjnych polityków twierdzą, że tę poprawkę wprowadzono, aby pan prezes nie musiał wykonywać wyroku sądu i przepraszać w serwisie ONET Radosława Sikorskiego za nazwanie go zdrajcą dyplomatycznym. Przypomnijmy, że w 2016 prezes powiedział w wywiadzie dla ONETu, że Sikorski, za wiedzą Tuska, nakazał moskiewskiej ambasadzie wycofać notę w sprawie eksterytorialności miejsca smoleńskiej katastrofy. Ale w procesie udowodniono, że takiej noty nie było, a prezes mówiąc te słowa, o tym wiedział.
Na szczęście nie jestem inteligentem, ani władzą, ani też opozycją, więc w sprawie inkryminowanej poprawki mogę mieć swoje zdanie – uważam przeto, że jest głęboko uzasadniona. I wcale nie chodziło o interes prezesa. Zresztą sam prezes, kiedy rozpętała się awantura, postanowił zapłacić na siły zbrojne Ukrainy 50 tysięcy, czyli przyznać do winy (prezesowi groziło ponad 700 tysięcy, ale Sikorski oznajmił, że zadowoli się jakimikolwiek przeprosinami i wpłaceniem przez prezesa 50 tysięcy na ukraińskie wojsko).
Ale przecież nie o to w tej całej awanturze chodziło. Nie o pieniądze, bo przecież cała Polska wie, że prezes nie musiałby sprzedawać domu, żeby zgromadzić głupie 700 tysięcy, ma dość przyjaciół. Chodziło o zasady. Z zasady zaś władca nikogo nie przeprasza, albowiem naraża to na szwank autorytet władzy, wprowadza niepewność w głowach poddanych i wątpliwości w szeregach urzędników. Pisał już o tym mądry Machiavelli: że władza musi być szanowana a nie kochana, władzy się trzeba bać i strach ten tworzy porządek i gwarantuje przestrzeganie prawa. Przy czym za czasów florenckiego mędrca to władca stanowił prawo, był uosobieniem prawa i taki Sikorski mógłby sobie pisać na Berdyczów, a nie do sądu skargi. Przepisy prawa bowiem obowiązują poddanych, a nie władców, każdy o tym wie.
Owszem, później niejaki Monteskiusz, a też Hobbes czy Locke, tacy poważni myśliciele, napisali wielkie księgi o tym, że prawo powinno być jednakowe dla wszystkich. I nawet sporo ludzi uwierzyło, że tak da się zrobić. Wybuchło w tej sprawie kilka rewolucji, mnóstwo ludzi straciło życie, żeby ten utopijny postulat oświeceniowych pięknoduchów urzeczywistnić, ale pomysł ten, jak wszystkie zresztą utopie, nie wytrzymał konfrontacji z życiem. Jak to celnie ujął George Orwell w „Folwarku zwierzęcym”: wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre równiejsze.
Opis rządów knura Napoleona na folwarku to paszkwil na stalinizm, ale czy w systemach politycznych mniej zbrodniczych, nawet demokratycznych, wszystkie zwierzęta są równe ? Zacznijmy od tego, że na 195 uznanych przez ONZ państw, w ponad 100 rządzi jawnie jakiś knur Napoleon (jakiś król, książę, pułkownik czy wielki przywódca), a może w 50 obywatele wierzą, że władzę kontrolują. Nie wierzą, rzecz jasna, że wszystkie zwierzęta są równe, ale indoktrynowani oświeceniowymi ideami uwierzyli, że nawet władza przestrzegać prawa musi. Więc władza stanowi takie prawo, które służy władzy. Na przykład ustawę pozwalającą rozdawać partyjnym przyjaciołom milionowe dotacje i domy. Czemu nie? Suweren nie zaprotestuje.
I teraz wróćmy do oburzenia inteligentów poprawką do Kodeksu Cywilnego. Fundamentalna zasada teorii prawa głosi, że prawo, którego przepisy są niemożliwe do wykonania, jest złym prawem. I mądre głowy rządzącej Partii uznały – i słusznie! – że z takim przypadkiem mamy do czynienia. Jest przecież nie do wyobrażenia, żeby ktoś zmusił prezesa do przeprosin, a tym bardziej, żeby na ulicę Nowogrodzką przyszedł komornik. A, jak się rzekło, suweren chce, aby władza przestrzegała prawa. Dlatego mądrzy ludzie uznali, że ten artykuł Kodeksu Cywilnego trzeba tak zmienić. Teraz spełnia wymogi nowoczesnej teorii prawa: nie jest martwy, jest akceptowany przez suwerena i jest napisany po polsku. Nawet mecenas Giertych i profesor Sadurski muszą przyznać, że nowy przepis te warunki spełnia. Wszystkie zwierzęta są już równe. Lud jest zadowolony a elity niech sobie kwękają.
A prezes udowodnił, że jest ponad to wszystko: zapłacił, chociaż nie musiał, ale chciał wspomóc ukraińskie wojsko bohatersko walczące z barbarzyńskim agresorem.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis