Byty równoległe

Jak wynika z listów do redakcji, nasi Czytelnicy są przekonani, że terytorialnie Polska jest jedna, ale zamieszkują ją z grubsza rzecz biorąc dwa zupełnie różne szczepy Piastowe. Co więcej, te szczepy są inaczej traktowane przez władze państwowe oraz samorządowe. Żeby daleko nie szukać, a wykład uczynić przystępniejszym, posłużę się przykładem z ostatnich dni. W wielu miastach, w tym oczywiście i we Wrocławiu zorganizowano kosztowne publiczne imprezy sylwestrowe. Prezenterzy oraz artyści zachowywali się tak, jakby za chwile miało dojść do końca świata, więc rabowali kasy miejskie z wszelkich możliwych pienieniędzy. W tym samym czasie ludzie dobrej woli ze Stowarzyszenia Brata Alberta błagali urzędników państwowych i samorządowych o niewielkie sumy pieniędzy, aby utrzymać schroniska dla bezdomnych, a swoim pensjonariuszom dać przynajmniej miskę strawy. Nie otrzymali ani grosza, bo na taki cel nie przewidziano żadnych pieniędzy! Co zrobili ludzie dobrej woli?  Pod zastaw swoich dóbr materialnych wzięli kredyty bankowe i w ten sposób uratowali od zamarznięcia kilkaset osób. Tak więc w rynku bawił się jeden szczep Piastowy, a drugi szczep Piastowy zastanawiał się w schroniskach, czy umrze z głodu, czy raczej z wyziębienia. Dla porządku podam, że tej zimy zamarzło w naszym kraju już 170 Polaków. Oczywiście wszyscy pochodzili z tego gorszego szczepu Piastowego.

Niejako przy okazji telewizja za przeproszeniem publiczna poinformowała widzów, że ani państwo, ani samorządy nie mają obowiązku opiekowania się bezdomnymi i biednymi, gdyż po to są różnego rodzaju organizacje pozarządowe, aby „zajęły się tym tematem”. Inaczej mówiąc, ci wszyscy wykluczeni to już nie ludzie, tylko „temat”, zwykłe czarne dziury na polskiej drodze do kapitalizmu.  Rzecz jednak w tym, że tych „dziur” z roku na rok przybywa i to przeważnie nie dlatego, że taki los sobie sami zgotowali, ale państwo odwróciło się od nich plecami. Dla państwa bowiem (czytaj: dla miłościwie nam panujących partii koalicyjnych, jak i opozycyjnych), liczy się tylko wyborca, który jest na tyle głupi, że im znów zaufa na najbliższą kadencję. Bezrobotni, biedni i bezdomni nie mają dla nich żadnej wartości, więc nie widzą powodu, aby się nimi zajmować.

 
Czytelnik z Krzyków policzył, że gdyby pieniądze wydane na rynkową imprezę przekazać na wyżywienie dzieci w szkołach, to maluchy miałyby darmowe posiłki przez cały rok szkolny. Wtedy Wrocław mógłby się promować jako miasto, w którym ani jedno dziecko nie głoduje. Jak twierdzi, ten czyn zyskałby poklask na całym świecie i na trwałe wpisałby się do dziejów globu. Kosztowną imprezę sylwestrową potraktują raczej jako dowód na tradycyjna polską rozrzutność i szastanie publicznym groszem.

Inne zmartwienia w nowym roku mają miłośnicy sportu, a to za sprawą pomysłu urządzenia walki bokserskiej na nowym stadionie piłkarskim na Maślicach. Na ring mają wejść Adamek, reprezentujący Polskę, i Kliczko, reprezentujący Ukrainę. Wprawdzie w Biblii jest opisana walka Dawida z Goliatem, zakończona wygraną tego pierwszego, ale przypominam, że karzełek dokonał tego przy pomocy procy. Akurat w tej walce nie wolno będzie używać żadnej machiny miotającej kamienie, wnosić na ring kijów bejsbolowych, kastetów czy innej broni będącej na wyposażeniu każdego szanującego się kibica piłki kopanej, więc wynik tej walki nie będzie zaskoczeniem.

– Niech Kliczko masakruje Adamka w jakiejś hali, albo na Dzikich Polach na Ukrainie, ale nie na nowym stadionie, bo to będzie zły omen dla tego obiektu – błagają fani wrocławskiego futbolu.

Co do publicznej masakry polskiego Dawida to sprawa jest poza sporem. Natomiast to, czy w ogóle istnieje jakiś dobry omen dla przyszłości tego stadionu, to już jest problem mocno dyskusyjny.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*