We Wrocławiu bez problemu można wydzierżawić ogródek działkowy. Wynajmem ogródków zainteresowanych jest jednak niewielu młodych ludzi. Z braku chętnych w altankach na Brochowie zamieszkali bezdomni.
Magdalena i Andrzej Supłowscy są młodym małżeństwem. W latach 90. razem studiowali na Politechnice Wrocławskiej. Mieszkają w centrum przy ulicy Widok. Skarżą się na hałas i brak wolnej przestrzeni. Każdy zielony skwer w pobliżu przejmuje tzw. deweloperka, która szybko buduje biurowiec lub galerię handlową.
– Jeszcze kilka lat temu w okolicy było więcej zieleni. Najbliższy park znajduje się przy Teatrze Lalek, ale to typowo komercyjne miejsce. Odpoczynek w miejscu nafaszerowanym kamerami jest mało komfortowy. Tęsknimy za zielonymi miejscami, takimi jak na Grabiszynku lub Krzykach – tłumaczy Magdalena Supłowska.
Kilka miesięcy temu kierownicy Pracowniczych Ogródków Działkowych (POD) zorganizowali akcję informowania ludzi o dzierżawie wolnych działek. Przy bramach pojawiły się transparenty z napisami: „Tu są wolne działki”. Magda i Andrzej postanowili wynająć działkę przy ulicy Ślężnej.
– W ogródku z altanką można się wyciszyć i odreagować stres. Jeszcze nie zdecydowaliśmy, czy będziemy uprawiać pomidory, czy też stworzymy miejsce typowo rekreacyjne. W pobliżu znajduje się szpital wojskowy i nasyp kolejowy, ale nam to nie przeszkadza – podkreśla pan Andrzej.
Do nowego studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Wrocławia wpłynęło blisko 1900 wniosków: mieszkańcy chcą, aby miasto zachowało ogródki działkowe, znalazło miejsce na zieleń i rekreację. Biuro Rozwoju Wrocławia potwierdza, że wśród najczęściej zgłaszanych tematów są zieleń i tereny rekreacji (36 procent wniosków) oraz zachowanie ogródków działkowych (22 procent).
Chcesz ogródek? Zobacz, co musisz zrobić
– Każdy, kto chciałby wynająć działkę musi skontaktować się z zarządem ogrodu. Członek zarządu pokaże wolne działki, poinformuje, ile ma wolnych ofert i gdzie są zlokalizowane. Osoby chętne same muszą dokonać oceny, czy chcą mieć altankę drewnianą, czy murowaną oraz czy działka ma być narożna lub w środku. Kiedy już się zdecydujemy, trzeba złożyć podanie do zarządu – tłumaczy Janusz Moszkowski, prezes okręgu wrocławskiego Polskiego Związku Działkowców.
W podaniu musi być imię i nazwisko wraz ze wskazaniem konkretnego numeru ogródka. Po około 10 dniach dostaniemy odpowiedź, czy zostanie zawarta z nami umowa dzierżawy. Po podpisaniu dokumentu możemy zacząć uprawiać ogródek. Wcześniej trzeba jednak wpłacić kwotę 180 zł na tzw. fundusz oświatowy. Opłata jest jednorazowa, a po jej uiszczeniu otrzymujemy skierowanie na szkolenie nowych działkowców, które odbywa się w siedzibie zarządu przy ulicy Starogroblowej 4.
– Szkolenia odbywają się 2 razy w miesiącu. Średnio przychodzi na nie blisko sto osób. Wykład dotyczy zasad upraw działki, gatunków drzew i krzewów owocowych – dodaje prezes.
Przyszły posiadacz działki dowie się również na szkoleniu, jakie kary grożą za rozpalenie ogniska lub samowolę budowlaną oraz za złamanie regulaminu. A regulamin mówi, że nasza altana nie może mieć więcej niż 35 metrów kwadratowych i projekt budowy musi być uzgodniony z zarządem ROD. Ciekawostką jest, że domek nie może być piętrowy i nie można w nim mieszkać. Nie możemy też palić liści i gałęzi. Jeszcze do niedawna przepisy były bardziej luźne i ogniska można było palić. Obowiązkiem jest posiadanie kompostownika. Szczegółowe rozporządzenia mówią również o segregowaniu odpadów (ale nie roślinnych). Na działkach nie wolno strzelać z wiatrówki i wprowadzać psów bez smyczy, można jednak hodować kury i króliki. Dziś hodowla zwierząt jest jednak rzadkością. Generalna zasada jest taka, że nie wolno szkodzić drugiemu działkowcowi.
W ostatnich latach zlikwidowano sporo ogródków na potrzeby budownictwa mieszkaniowego.
Na Ołtaszynie w miejscu ciągu działek powstała całkiem nowa ulica.
Janusz Moszkowski walczy o wprowadzenie ogrodów do studium zagospodarowania przestrzennego. Większość zarządów złożyła już wnioski do Biura Rozwoju Wrocławia, aby określić status ogrodów w dokumencie.
– O przyszłości ogrodów decydują pośrednio miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, czyli miasto i wydawane przez prezydenta decyzje w zakresie realizacji inwestycji miejskich. Prezydent może też przeznaczyć teren ogródków na cele komercyjne. Ustawa o ROD dopuszcza taką likwidację – tłumaczy Janusz Moszkowski.
Istnieją przepisy, które mówią, że działki można zlikwidować na cele komunikacyjne lub przeciwpowodziowe. Decyzje w tych sprawach podejmuje prezydent lub wojewoda. Działkowcom w takich przypadkach trzeba wypłacać odszkodowania. Rzeczoznawcy określają kwotę za likwidację np. bram, wjazdów, altanek i ogrodzeń. Przy likwidacji dużych ogrodów istnieje jednak możliwość zamiany działki na inne miejsce.
Każdy działkowiec może osobiście sprawdzić, na co w przyszłości zostanie przeznaczony jego teren.
– Plany są dostępne na stronach internetowych Biura Rozwoju Wrocławia. Można tam również sprawdzić, gdzie powstanie tzw. deweloperka, czyli budownictwo mieszkaniowe. W wyszukiwarce musimy wpisać: plany zagospodarowania przestrzennego – dodaje Moszkowski.
Nie znajdziemy tam jednak odpowiedzi, kiedy budowa się rozpocznie. Określone przepisy mówią, jak ma się odbywać likwidacja ogrodów na cele komercyjne, przeciwpowodziowe i komunikacyjne. Prezes jednak uspokaja, że likwidacja terenów zielonych i działek w Polsce pod deweloperkę jest sprawą bardzo trudną. Procedury są skomplikowane i wydłużone. Cały proces może zakończyć się w sądzie z postanowieniem niekorzystnym dla dewelopera.
– I bardzo dobrze, bo chodzi nam o ochronę terenów zielonych w mieście. Jeśli jest coś zaplanowane pod budowę dróg gminnych lub krajowych, to nie mamy na to żadnego wpływu. Możemy tylko pilnować wypłat odszkodowań lub terenów zamiennych – podkreśla Moszkowski.
Działek coraz mniej. Działkowców również
Na przełomie kilkudziesięciu lat zlikwidowano wiele ogrodów w mieście. Sporo z nich np. na Brochowie leży odłogiem, bo emeryci (dawni pracownicy PKP i wojska) nie są w stanie już uprawiać ziemi. W pobliżu ulicy Bardzkiej – Konduktorskiej znajdują się setki opuszczonych działek. W altankach mieszkają bezdomni. Wiele osób boi się tam uprawiać cokolwiek. Co roku likwidowane są kawałki ogrodów pod budowę dróg. Niedawno POD Obrońca przy ulicy Weigla został pomniejszony o 10 arów. Ogród „Fantazja” przy ulicy Kosmonautów za Stadionem Miejskim stracił hektar pod pętlę w kierunku Żernik. Działki mają zostać zlikwidowane na Sołtysowicach. Przez teren pięciu ogrodów ma przebiegać wał przeciwpowodziowy. Kilkanaście hektarów ma zniknąć również na Swojcu.
Jaka przyszłość czeka ogrody? Tego nikt nie wie
Łącznie we Wrocławiu ma zostać zlikwidowanych 1300 hektarów ogrodów działkowych. Nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi –wszystko zależy od polityki miasta. Obecnie we Wrocławiu na powierzchni ok. 1340 hektarów jest 159 ogrodów, a w nich 35 tys. pojedynczych działek. Największe w mieście skupisko ogrodów w rejonie Klecińskiej jest przeznaczone pod biurowce, handel i usługi. Brak zainteresowania działkami to z pewnością korzyść dla deweloperki.
– Bo łatwiej zaprojektować coś na opuszczonym miejscu, niż na terenach, gdzie właściciele dbają o najmniejszy zakątek zieleni. Dawniej na Brochowie istniało więcej działek. Dziś niszczeją, bo nie ma komu ich uprawiać – twierdzi Halina Bednarska, mieszkanka Brochowa.
Z jednej strony ludzie wyprowadzają się poza Wrocław, bo chcą mieć czyste powietrze, z drugiej niewielu chce posiadać własne warzywa i owoce. Działkowcy twierdzą, że zamiłowanie do upraw wynosi się z domu. Większość młodych ludzi, którzy posiadają ogród nie jest zainteresowana uprawą roślin. Działkę wolą wykorzystać „rekreacyjnie”.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis