Łupkowa gorączka

Amerykańska Agencja ds. Energii (EIA) poinformowała, że Polska ma 5,3 bln metrów sześciennych możliwego do eksploatacji gazu łupkowego, czyli najwięcej ze wszystkich państw europejskich, w których przeprowadzono badania (raport EIA dotyczył 32 krajów). Ta ilość gazu – podkreśliła Agencja – powinna zaspokoić zapotrzebowanie Polski na gaz przez najbliższe 300 lat. Czy będziemy Kuwejtem Europy?

Kto już wierci?
Orlen ma osiem koncesji na poszukiwanie ropy naftowej i gazu ziemnego w Polsce. Sześć bloków koncesyjnych położonych jest na Lubelszczyźnie. Koncesje dotyczą zarówno węglowodorów ze złóż konwencjonalnych, jak i niekonwencjonalnych, w tym gazu łupkowego. Dwa miesiące temu Orlen Upstream, spółka zależna PKN Orlen, w Syczynie (Lubelskie) rozpoczęła wiercenie pierwszego otworu badawczego w poszukiwaniu gazu łupkowego. Orlen Upstream planuje wykonanie na Lubelszczyźnie dwóch odwiertów badawczych. Będą to pionowe otwory o głębokości około 3 km. Po zakończeniu wiercenia w Syczynie pod Chełmem rozpoczną się prace przy wykonywaniu drugiego otworu, w Berejowie, niedaleko Lubartowa. Po wykonaniu tych otworów rozpoczną się badania, które potrwają około pół roku. Jeśli potwierdzą one przypuszczenia o występowaniu tam gazu łupkowego, to zapadnie decyzja o wykonaniu wierceń horyzontalnych i przeprowadzeniu zabiegów szczelinowania.
Do tej pory Ministerstwo Środowiska wydało 101 koncesji na poszukiwania gazu w Polsce. Tylko koncesje należące do PGNiG, Grupy Lotos czy PKN Orlen – mają prostą i jasną strukturę właścicielską. Reszta to istna dżungla powiązań i zależności. W mediach jako przykład podaje się Saponis, właściciela trzech pozwoleń poszukiwawczych w Polsce. Według aktualnego raportu o koncesjach, publikowanego na stronach resortu środowiska, spółka związana jest z północnoamerykańską firmą gazowo-naftową BNK Petroleum. W praktyce ma ona jednak tylko 27 proc. Saponisu. Pozostali akcjonariusze to włoska Sorgenia, austriacki RAG oraz LNG Energy. Udziałowcami Sorgeni są m.in. najstarszy na świecie bank ze Sieny, energetyczna spółka Verbund kontrolowana przez rząd Austrii oraz grupa CIR, będąca w rękach jednej z najbogatszych i najbardziej wpływowych włoskich rodzin – Benedetti. Z kolei austriacki RAG to bliski partner Gazpromu. Firm mocno związanych z rosyjskim biznesem w polskich łupkach jest jednak więcej. Niewykluczone też, że niedługo pośrednio koncesje poszukiwawcze w naszym kraju będzie miał nawet sam Gazprom. Rosyjski koncern za długi może przejąć bowiem węgierski Emfesz, który jest z kolei właścicielem DPV Services, spółki mającej w Polsce pięć licencji łupkowych.

Co to jest hydrauliczne szczelinowanie?
– Wtłacza się w odwiert dużą ilość wody z toksynami, dodatkowo płyn wyciąga ze skały radioaktywne substancje, toksyczne węglowodory i metale, a 20 do 30 procent wpompowanego płynu wraca z powrotem. Jeśli do jednego otworu wlewa się 20 milionów litrów wody, wypływa z powrotem cztery miliony z wieloma szkodliwymi substancjami. Powstaje pytanie, co z tym zrobić, bo nie ma jeszcze technologii „recyklingu” zanieczyszczonej wody – twierdzi prof. Wiliam  Howarth.
Profesor przytacza dane z USA, z których wynika, że w 2010 r. odzyskane było tylko ok. 3 proc. wody wlewanej do odwiertów. „Jednej trzeciej wody w ogóle brakuje (w danych), nikt nie wie, co się z nią stało. Podejrzewamy, że została rozwieziona ciężarówkami i zrzucona wzdłuż dróg. Dwie trzecie jest przewożonych do miejskich oczyszczalni ścieków, czyli materiał ten pływa w rzekach i jeziorach, co powoduje wiele problemów. Pensylwania dopiero od czerwca zakazała tego procederu” – podkreślił. Ponadto zauważył, że na ryzyko zanieczyszczenia wody pitnej narażeni są mieszkańcy obszarów wiejskich, czerpiący wodę ze studni. „Zaobserwowaliśmy, że jeśli ktoś mieszka w odległości jednego kilometra od odwiertu, jest bardzo duże prawdopodobieństwo (75 proc.), że woda pitna będzie zanieczyszczona do takiego stopnia, w którym staje się niebezpieczna” – powiedział profesor.

Jakie są inne skutki uboczne?
Technika szczelinowania stosowana przy wydobyciu gazu łupkowego jest „bardzo prawdopodobnym” powodem podziemnych wstrząsów w okolicach Blackpool, (Lancashire) – uznali brytyjscy sejsmolodzy. Na wszelki wypadek po drugim wstrząsie wstrzymano wiercenia.
Telewizja CBC podała, że Oil and Gas Commission, urząd regulujący sprawy energetyki w Kolumbii Brytyjskiej, analizuje dane o ponad 30 trzęsieniach ziemi, które miały miejsce od 2009 roku. Chodzi o wstrząsy w rejonie basenu Horn River, we wschodniej części Kolumbii Brytyjskiej, a więc tam, gdzie wiele firm już eksploatuje gaz łupkowy metodą szczelinowania hydraulicznego.
W amerykańskim stanie Arkansas władze nakazały firmom wydobywczym zaprzestanie stosowania metody szczelinowania, czyli tłoczenia mieszanki wody z chemikaliami do odwiertów, w związku z tym, że w ciągu poprzedzającego zakaz półrocza stwierdzono setki wstrząsów na terenach eksploatacji.

Sprawa wstrząsów sejsmicznych to nie jedyne problemy eksploatacji gazu łupkowego. Według amerykańskiej chemiczki i mikrobiolożki Wilmy Subry cały obszar od Wybrzeży Teksasu i Luizjany po Mississippi i Alabamę został skażony odpadami z trwających od dziesięcioleci wierceń w poszukiwaniu gazu ziemnego. Lista stosowanych toksycznych związków chemicznych obejmuje benzen, toluen, ksylen, etylobenzen i formaldehyd oraz bardzo trwałe półlotne związki organiczne. Oprócz tego stosuje się także metale ciężkie, takie jak bar, arsen, kadm, chrom i ołów. W czasie huraganów Rita i Katrina odpady, które były zrzucane do morza lub składowane w nisko położonych zbiornikach zbiorczych, zostały rozrzucone na tamtym obszarze przez spiętrzone fale.

Z kolei film dokumentalny Gasland (Gazowa kraina) Johna Foxa pokazuje okręg Garfield w stanie Kolorado, w którym „przeprowadzono pierwsze wstępne badania wpływu wierceń gazowych na zdrowie”. Zespół siedmiu medycznych naukowców z Uniwersytetu Kolorado badał czynniki skażające występujące w powietrzu i wodzie i wykrył wiele ostrych stanów będących następstwem toksycznych emisji, powstających w rezultacie wierceń szybów, służących do wydobywania gazu metodą hydraulicznego szczelinowania. Fox „przeprowadził wywiady z wieloma ludźmi z okręgu Garfield cierpiącymi na poważne schorzenia będące wynikiem wystawienia na chemiczne czynniki skażające stosowane w procesie hydraulicznego szczelinowania. Niektórzy z nich mieli opuchliznę powodującą nieznośny ból, inni stracili smak i węch, a jeszcze inni odczuwali silne zmęczenie i nie mogli pracować ani sprawnie myśleć”. Wykryto zarówno uszkodzenia, jak i guzy mózgu. Testy wykazały, że krew niektórych ludzi zawiera benzen i toluen – związki chemiczne, o których wiadomo, że są rakotwórcze.

Francuzi mówią nie!
Francuski parlament w czerwcu bieżącego.roku przyjął ustawę, która zakazuje wydobycia gazu łupkowego przy użyciu techniki kruszenia hydraulicznego. Dokument ten przewiduje też, że odebrane mają być udzielone już uprzednio licencje na eksploatację złóż tego surowca, chyba że dany inwestor będzie używał innej metody, niepowodującej zanieczyszczeń.
Minister Kosciusko-Morizet podała, że rząd uchylił trzy licencje, przyznane wiosną ubiegłego roku francuskiemu koncernowi Total i amerykańskiej grupie Schuepbach. Wszystkie odnosiły się do południowej części kraju. Jednocześnie oświadczyła, że w sprawie gazu łupkowego nie ma mowy o „nagłej zmianie kursu” ze strony rządzącej we Francji centroprawicy. „To efekt trwającego od roku wzrostu świadomości skutków ekologicznych, jakie ma stosowanie techniki kruszenia hydraulicznego, zwłaszcza w USA i Kanadzie” – podkreśliła. Dodała, że używanie tej metody grozi „dewastacją krajobrazu” oraz zanieczyszczeniem wód gruntowych.

Kaszubi mówią nie!
„Od mniej więcej kilku miesięcy prowadzimy rozmowy z właścicielami na temat możliwości dzierżawy czy wykupu gruntu. Jesteśmy w punkcie zero. Nikt nie chce z nami rozmawiać – oświadczył na konferencji prasowej Piotr Nowakowski, który w PGNiG jest dyrektorem biura przygotowania prac poszukiwawczych. – (…) W tej chwili jedyną możliwością jest Agencja Rynku Rolnego, która jeszcze posiada jakieś obszary. Tylko tam próbujemy uzyskać dostęp do gruntów”, powiedział. Wyjaśnił, że koncesja PGNiG obejmuje obszar Kaszub. „Kaszubi są bardzo przywiązani do ziemi i niechętnie się jej pozbywają. W obrębie tej koncesji znajdują się obszary chronione. Na wiercenia zostaje nam niewiele obszaru. Wyliczyliśmy, że z takiego bloku koncesyjnego – który ma ok. 800 kilometrów kwadratowych – de facto wolnych terenów do poszukiwań jest może 10 proc. Do przygotowania infrastruktury na odwiert potrzeba ok. 4–5 hektarów gruntu. Na obszarze północnej Polski, tam gdzie rozpoczęliśmy prace, uzyskanie takiego obszaru, czyli 4–5 hektarów, jest (…) na dzisiaj prawie niemożliwe”.

New York Times ujawnia
W e-mailach, które nowojorski dziennik prezentuje na swojej stronie internetowej, „dyrektorzy firm zajmujących się wydobyciem gazu łupkowego, adwokaci, geolodzy oraz analitycy rynkowi wyrażają sceptycyzm w stosunku do wzniosłych prognoz i zastanawiają się, czy firmy celowo lub nawet nielegalnie zawyżają możliwości produkcyjne szybów i wielkość zasobów”.  Autorzy e-maili ostrzegają przed „łupkową gorączką”, tak jak „znawcy ostrzegali przed poprzednimi bańkami finansowymi” – dodaje dziennik. Dziennik przeanalizował także dane z ponad 10 tys. szybów łupkowych. „Choć istnieją bardzo aktywne szyby, są one często otoczone mniej wydajnymi szybami. W niektórych przypadkach przeprowadzanie tam odwiertów i utrzymanie szybów kosztuje więcej niż wart jest wydobywany z nich gaz” – ocenia gazeta.

„Inwestorzy pompują pieniądze, choć gaz łupkowy jest właściwie niedochodowy” – napisał w lutym tego roku analityk z firmy inwestycyjnej PNC Wealth Management w e-mailu do kontrahenta. Analityk z firmy badawczej IHS Drilling Data już w sierpniu 2009 r. porównał gaz łupkowy do „gigantycznych Schematów Ponziego”, czyli piramid finansowych.
Czy te wszystkie informacje o zagrożeniach i opinie ekspertów będą brane pod uwagę w naszym kraju? 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*