Rozmowa z dr. Józefem Śnieżkiem prezesem SM Wrocław-Południe.
– Elewacje budynków na Gaju stały się sławne nie tylko w naszym mieście, ale i w Polsce. LUC, wrocławski muzyk i performer zwołał wręcz Pospolite Ruszenie dla uzdrowienie wyglądu wrocławskich osiedli, a inspiracją i pozytywnym przykładem w tej akcji były właśnie zrealizowane przez SM Wrocław Południe elewacje na Gaju. O tych spółdzielczych elewacjach i akcji Pospolitego Ruszenia pisały nie tylko wrocławskie media. To może być zaczyn krajowej dyskusji o wyglądzie blokowisk, która to dyskusja przez ostatnie miesiące rozwija się w naszym mieście. Mnie to cieszy, bo dwa lata temu w naszej gazecie, kiedy elewacje były jeszcze projektem, bardzo ten pomysł na tych łamach wspieraliśmy.
– Mnie też to cieszy, bo to przecież ważne wydarzenie. No i satysfakcja – przecież, nie ukrywajmy, pomysł na wielkie elewacje nie w tradycyjne geometryczne wzory i kolory, ale w przedstawienia graficzne nie spotkał się od razu z powszechną akceptacją. I nic dziwnego, bo zerwanie z ustaloną konwencją bywa trudne. Najpierw była ochota na nietuzinkowe projekty – a były one różne, niektóre jeszcze bardziej nowatorskie od tych zrealizowanych – a następnie konsultacje i oswajanie z nowym pomysłem i mnóstwo dociekań technicznych, logistycznych, finansowych: z projektantami, wykonawcami muraliów, wykonawcami dociepleń, dostawcą systemu elewacyjnego – dużo nowości i niewiadomych. Mieszkańców przekonywaliśmy, że warto podjąć trud a nawet ryzyko zerwania ze sztampą, bezpieczną powtarzalnością i stworzyć atrakcyjną wizualnie, wyróżniającą się przestrzeń publiczną. I ważne – za porównywalne pieniądze! Stonowane kolory elewacji, zwierzęta na sawannie, lasy wyobrażone na tych elewacjach jednak niektórych mieszkańców szokowały, powstały nawet komitety protestacyjne…
– Podobno nie namalowano kota, bo pewien lokator nie chciał mieszkać pod ogonem…
– Różne były argumenty, ale i preteksty oporu, od pewnych elementów odstąpiliśmy, jak zwykle – kompromisy, aby uratować istotę projektu. Dzisiaj widzimy, że było warto; większość mieszkańców tych domów jest zadowolona, że nadany przez profesjonalistów, z udziałem artystów wygląd ich otoczenia jest atrakcyjny, umila życie. Nieoczekiwanie powstała nowa jakość, więc upowszechnia się nowy cel, nowa tęsknota. Dzisiaj od spółdzielców z sąsiednich bloków i z innych osiedli słyszymy pytania, kiedy ich domy będą tak ciekawe. Oczywiście, dyskusja w mediach, pochwały sprzyjają akceptacji, ale najważniejsze jest przecież lepsze samopoczucie w piękniejszym otoczeniu. Zasługujemy na piękno w codziennej szarości. Uświadomienie tej potrzeby daje szanse, że nasza inicjatywa rzeczywiście da impuls do zmiany wyglądu blokowisk. Bo każdy wątpiący może przyjechać na ulice Świeradowską, Piławską, Działkową i zobaczyć na własne oczy, jak wygląda ta „inna” przestrzeń. Łukasz Rostkowski LUC nazwał to z Wyborczą „Cudem na Gaju” i dlatego jego Pospolite Ruszenie te nasze budynki pokazuje i patronuje ogłoszonemu konkursowi na projekt elewacji naszego budynku na ulicy Przestrzennej.
– Też będą zwierzątka?
– Och, nie sądzę. Już wtedy zwierzęta były, jak wspomniałem, tylko jedną z propozycji. Były też, powiedziałbym, projekty bardziej awangardowe. Był projekt potraktowania fasady jako żywego rozkładu jazdy komunikacji miejskiej, był i traktujący elewacje jako scenę teatralną ze spektaklem marionetek, był też projekt odwzorowujący układ pól i wzgórz z rosnącymi kępkami drzew. Zwierzęta na sawannie i trawy na Działkowej uznaliśmy za najbardziej możliwe wtedy do zaakceptowania przez spółdzielców. Dzisiaj, kiedy zamysł potrzeby pogłębionej refleksji przy zmianie wyglądu blokowisk zyskuje powszechną akceptację, na pewno będą inne pomysły. Zresztą, u podstaw tej idei jest różnorodność. Osiedla mają się różnić, muszą mieć swój indywidualny charakter, czyli powinno być znacznie inaczej niż dotychczas. Budynek przestaje być jednym z wielu podobnych czy identycznych budynków, ale staje się moim, innym od pozostałych, moim domem. A konkurs pozwoli wyłonić najlepszy projekt elewacji dla budynku na ulicy Przestrzennej.
– A później dla następnych…
– Mam nadzieję. Sukces na Gaju znowu czyni naszą spółdzielnię liderem przemian. To nie przypadek, warto przypomnieć, że efekty zaproszenia do projektów elewacji renomowanych pracowni architektonicznych dziesięć lat temu też były nowatorskie i wzbudzały spore emocje. To wówczas też, przynajmniej w części, było „inaczej”. Nowością były wzory, kontrastowe akcenty na jednej płaszczyźnie i to SM Wrocław Południe jako pierwsza we Wrocławiu zdecydowała się wiele lat temu na realizacje wspomnianych nowatorskich wtedy rozwiązań kolorystycznej organizacji powierzchni elewacji.
– Maciej Konopka, architekt, szef Pro Art. Konopka, biura, które zaprojektowało te elewacje, nie ukrywa, że gotowość tej spółdzielni do podejmowania nowatorskich rozwiązań dawała mu nadzieję na realizację jego pomysłów wizualnego przeobrażenia wielkopłytowych ponurych osiedli. Chodziło o to, aby zabudowę z lat siedemdziesiątych potraktować jako poukładane w przestrzeni płaskie olbrzymie, w zasadzie jednakowe bryły, a elewacje jak wielkie blejtramy.
– Z panem Maciejem Konopką rozmawialiśmy wielokrotnie szukając optymalnego rozwiązania. Czyli takiego, które zmieni wygląd osiedla, będzie nowatorskie, ale jednocześnie nie będzie kosztowne i będzie do zaakceptowania przez spółdzielców. Dla mnie kontakt z zespołem Pro Art. był też ciekawym doświadczeniem. Widziałem entuzjazm tego zespołu, młodych dziewczyn, które zawzięcie broniły swoich koncepcji. Ze swojego doświadczenia nauczyciela akademickiego wiem, jak ważne jest zaangażowanie w pracy koncepcyjnej i to się potwierdziło, kiedy zobaczyliśmy pierwsze projekty. Warto zaufać profesjonalizmowi i poczuciu estetyki architektów. Mówimy o przestrzeni publicznej, którą koniecznie winni kreować profesjonaliści – w tym również jest kształtowanie gustów, edukowanie estetyczne społeczeństwa, nieraz praca u podstaw.
– I co dalej? Jest, owszem, budynek na Przestrzennej, ale skończyły się przecież docieplenia i nie będzie możliwości podejmowania estetycznych projektów.
– Skądże! Mamy przyjęty przez Walne Zgromadzenie program rozwoju spółdzielni, jest tam wiele o rewitalizacji naszych osiedli, poprawie funkcjonalności, organizacji przestrzeni. Dopóki bronimy możliwości wspólnego, skoordynowanego działania w ramach spółdzielni – przed zamiarami części polityków, co najmniej ich rozbicia i pozbawienia wspólnego majątku – dopóty mamy również możliwości wpływania na estetykę i organizacje przestrzeni wspólnej. Owszem, docieplenia w większości mamy za sobą, ale czekają jeszcze nowsze budynki, a przede wszystkim pora rewitalizować i docieplać szczyty budynków. Są to potężne płaszczyzny do zagospodarowania. Na tych najatrakcyjniejszych marketingowo pewnie będą selektywnie i uważnie dobrane reklamy, ale na dziesiątkach innych – niech będzie realizowana wizja artystów. No i wreszcie zabudowa uzupełniająca – użytkowa i mieszkaniowa, o której tyle mówimy w naszej strategii dla Spółdzielni. Roboty i pola dla piękna jest dość.
– Dziękuję za rozmowę.
PS.
Od redakcji: Współautorami projektów są Maria Gerber, Karolina Szkopiak i Grzegorz Górka.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis