O odmianie polskich nazwisk pisałam bodaj dwa lata temu, przy okazji bojów, jakie toczył z dziennikarzami Jacek Saryusz-Wolski – bojów o nieodmienianie pierwszego członu jego nazwiska. W spór, z pozoru błahy, włączył się wtedy nawet wybitny, a nieżyjący już niestety, językoznawca prof. Walery Pisarek, przypominając, że nazwiska podlegają odmianie i te dwuczłonowe nie są tu żadnym wyjątkiem. Dopuszczalne jest tylko jedno odstępstwo: gdy pierwszy człon kończy się spółgłoską i jest nazwą herbu lub zawołaniem bojowym – jak Pobóg-Malinowski czy Korab-Brzozowski. „Saryusz”, przypominał Profesor, nie podpada pod żadną z tych kategorii, bo jest przydomkiem i jako taki powinien być odmieniany. Jak pamiętamy (albo i nie), polityk nie wziął sobie do serca słów Profesora i odpowiedział dość arogancko, że odmieniać nie będzie, bo „taka jest rodzinna tradycja”. Kropka.
Do tematu wracam za sprawą listu do naszej redakcji. „Razi mnie – pisze Czytelnik – w dokumentach notarialnych czy sądowych zapis typu: Janowi Nowak… Tu chyba wychodzą braki szkolne. Ale może trzeba się przyzwyczajać”.
Zdecydowanie nie powinniśmy się do takich form przyzwyczajać, choć pojawiają się one nagminnie – nie tylko w urzędowych dokumentach, ale również na dyplomach, podziękowaniach, zaproszeniach i podobnych im drukach. Być może ich autorzy wychodzą z założenia, że nieodmienione męskie nazwisko brzmi dostojniej. Albo – i to jest może nawet bliższe prawdy – nie zawsze radzą sobie z ich odmianą.
Tymczasem, jak pisała prof. Irena Bajerowa, „wstyd nie odmieniać nazwisk”. Zwłaszcza tych męskich, bo z żeńskimi sprawa jest prosta. Te zakończone na -a, jak Wilga, Broda (a także dawne, nieużywane dziś, panieńskie -ówna, -anka – Rodziewiczówna, Skarżanka) odmieniają się jak podobne im rzeczowniki pospolite (Wilgi, Brody, Skarżanki, Wildze, Brodzie, Skarżance), te zakończone na -ska, -cka, -na, -owa, czyli Zawadzka, Kownacka, Dymna, Kuncewiczowa – jak przymiotniki (Zawadzkiej, Dymnej, Zawadzką, Dymną), wszystkie pozostałe są nieodmienne. Pani Nowak będzie zatem panią Nowak w każdym przypadku, tak jak i pani Krasny, pani Dawidowicz czy pani Kuryłło. Zupełnie inaczej rzecz ma się z panem Nowakiem, Krasnym, Dawidowiczem czy Kuryłłą. Ich nazwiska musimy odmieniać. I tylko od końcówki zależy według jakiej deklinacji i rodzaju. Te zakończone na -a odmieniają się jak podobne im rzeczowniki rodzaju żeńskiego (Pazura – Pazurze, Okrzeja – Okrzei, Trela – Treli), te zakończone na spółgłoski – jak podobne im rzeczowniki rodzaju męskiego (Piróg – Pirogowi, Tuwim – Tuwimowi), a te kończące się na -y, -i, -e – jak przymiotniki (Żelazny – Żelaznemu, Kowalski – Kowalskiemu, Lange – Langemu). Nieco zamieszania powodują nazwiska męskie zakończone na -o, odmieniające się według deklinacji żeńskiej, jak Fredro czy Moniuszko – Fredry, Fredrze, Moniuszki, Moniuszce. Jak zauważa prof. Mirosław Bańko w swoim „Słowniku wyrazów trudnych i kłopotliwych”, rozpowszechnia się zwyczaj nieodmieniania tych nazwisk – „dopełniacz Stańki nie wskazuje, czy mężczyzna nazywa się Stańko czy Stańka, pozostawienie nazwiska w postaci nieodmienionej nie stwarza zaś tego problemu”. I jak dodaje, sam dopiero „na studiach polonistycznych dowiedział się, iż jego nazwisko jest zasadniczo odmienne”.
Niezależnie od trudności powinniśmy jednak nazwiska odmieniać. A w razie wątpliwości szukać po prostu pomocy w słownikach poprawnej polszczyzny, słownikach ortograficznych czy słownikach nazw własnych. Tym zaś, którzy (jak cytowany na wstępie polityk) twierdzą „moje nazwisko, moja sprawa” – warto przypomnieć myśl znakomitego matematyka Hugona Steinhausa: „Pan jest właścicielem swojego nazwiska tylko w mianowniku liczy pojedynczej. Pozostałymi przypadkami rządzi gramatyka”.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis