Wrocław liczy straty

Bilety na pierwszy spektakl po przerwie w Capitolu wyprzedały się w kilka godzin (fot. kaj)
Bilety na pierwszy spektakl po przerwie w Capitolu wyprzedały się w kilka godzin (fot. kaj)

500 milionów – tak pokaźnej utraty dochodów Wrocław jeszcze nie doświadczył. Do kasy wpływa mniej podatków, jednocześnie dużo pieniędzy wypływa na walkę z wirusem i pomoc przedsiębiorcom. Do tego trzeba pokrywać regularne wydatki, takie jak utrzymanie instytucji kultury. Sprawdzamy, jak radzi sobie Wrocław i co słychać w popularnych miejscach.

Po zoo chodzą pingwiny. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że ptaki wcieliły się w role turystów, których w ogrodzie zoologicznym nie widziano od 11 marca. Zwiedzające pingwiny były dawką czarno-białego humoru w gorzkich czasach. I choć dały wiele dobrego, za bilety nie zapłaciły. Brak wpływów do kasy to poważny problem – rzędu ponad 7 mln zł. To strata z końcówki kwietnia. Dziś pewnie znacznie wrosła. ZOO nie dostaje dotacji już od dawna, zarabia głównie na biletach, więc apeluje: „Nie bądź pingwin. Kup bilet”. Oprócz sprzedaży wejściówek do wykorzystania w przyszłości zarząd prosi o datki. Ponadto zgłosiło się o pomoc w ramach tarczy antykryzysowej. To sposób na przetrwanie, choć dramatu jeszcze nie ma. Rezerwy finansowe wystarczą jeszcze na kilka tygodni.

Aby pieniędzy starczyło na zwierzęta, koszty i niezbędne działania, wprowadzono oszczędności: zmniejszono pensje zarządu i pracowników, zredukowano wymiar etatów prawie całej załodze, rozwiązano zbędne teraz umowy zlecenia, wstrzymano inwestycje i remonty itp. Plan oszczędnościowy będzie realizowany przynajmniej do końca czerwca.

Przejadają premiery

Straty poniesione w czasie epidemii liczą także instytucje kultury.

Gdyby Capitol był otwarty, od 12 marca do końca kwietnia odwiedziłoby nas ponad 13 tysięcy widzów. Mieliśmy grać na wszystkich scenach, i to hity, które zawsze mają stuprocentową frekwencję. Dla przykładu, wpływ z biletów na weekendowy set czterech „Mocków” to około 200 tysięcy złotych – wylicza Joanna Kiszkis z Teatru Muzycznego Capitol, który przez koronawirusa odwołał 34 spektakle, nie licząc zajęć jogi i czytania dla dzieci.

Najbardziej dotkliwa była utrata tegorocznego Przeglądu Piosenki Aktorskiej. To wielkie przedsięwzięcie odwołano na tydzień przed planowanym rozpoczęciem, gdy wszystko było już gotowe. Program PPA składał się z ponad 30 wydarzeń, festiwal miał przyciągnąć kilkanaście tysięcy widzów i przynieść wpływy sięgające miliona złotych.

W Capitolu, choć jest to instytucja, którą miasto wspiera finansowo, pieniądze z biletów są ważną częścią budżetu. Wprawdzie tatr, podobnie jak inni, działalność przeniósł do cyberprzestrzeni, to zysków stamtąd nie czerpie. Skąd więc pieniądze na przetrwanie?

Aby utrzymać równowagę, przejadamy w tej chwili pieniądze na nowe premiery, nie mamy informacji o realnym wsparciu finansowym – odpowiada Joanna Kiszkis. Warto przy tym wiedzieć, że pomimo dużych wydarzeń takich jak PPA czy dochodowe spektakle, Capitol jako firma przynosi straty nawet w latach tłustych. Rok 2018 teatr skończył z 13 tysiącami złotych pod kreską.

Mimo wszystko instytucja pomaga obecnie najbardziej poszkodowanym pracownikom, czyli artystom. Oprócz pensji zasadniczej dostają oni dodatek w wysokości 80% kwoty, którą zarobili za spektakle w adekwatnym miesiącu zeszłego roku.

W Capitolu nie najlepiej, ale stabilnie. To podobnie jak we Wrocławskim Tatrze Współczesnym, gdzie dla odmiany przychód z biletów (średnio 50 tys. miesięcznie) stanowi niewielki procent budżetu. Teatr utrzymuje się z dotacji, którą od miasta otrzymuje regularnie. Sytuacja finansowa jest pod kontrolą. Nie trzeba było zwalniać pracowników. Tu o stratach myśli się inaczej.

Dotyczą bardziej pozbawienia naszych widzów bezpośredniego udziału w kulturze, jaki daje spotkanie aktora z widzem w teatrze – mówi Żaneta Górecka z WTW.

Dzięki dotacjom (z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego i Ministerstwa Kultury) zwolnień i obniżek pensji udało się uniknąć także w Teatrze Polskim, pomimo tego że jego trzy sceny są zamknięte, co w znaczny sposób wpłynęło na kondycję finansową instytucji.

 Wrocław traci, ale pomaga

Miasto wypłaca zaplanowane na ten rok dotacje na bieżąco, ale jak dotąd nie przekazało dodatkowych pieniędzy na bezpośrednią pomoc finansową ani instytucjom kultury, ani miejskim spółkom. Widocznie włodarze uznali, że regularne wsparcie wystarczy i ograniczyli się do monitorowania sytuacji finansowej w miejskich instytucjach i spółkach. Poza tym są pilniejsze wydatki.

Aktualne działania skupiają się przede wszystkim na realizacji pomocy m.in. wrocławskim przedsiębiorcom, którzy dotknięci zostali negatywnymi konsekwencjami epidemii – podkreśla Marcin Obłoza z urzędu miejskiego. Duże pieniądze są przeznaczane także na zwalczanie wirusa. Jak dotąd miasto wydało na ten cel 16 mln zł – m.in. na zakup ambulansów, testów, sprzętu medycznego, środków do dezynfekcji oraz ochrony osobistej.

Skala szkód na pewno będzie duża. Zgodnie z wstępnymi szacunkami dochody budżetu Wrocławia będą niższe o około 500 mln zł. Tak odczuwalnego uszczerbku jeszcze w historii nie było. Najbardziej odczuwalne są straty z podatku PIT. Ponadto prognozowane są zdecydowanie niższe wpływy z tytułu CIT. Mniejsze są także dochody z komunikacji miejskiej oraz pozostałych usług realizowanych przez miasto. Przewiduje się również utratę korzyści z podatku od nieruchomości, czynszów oraz najmu, a także ze sprzedaży nieruchomości.

To tylko najważniejsze pozycje, w których miasto odnotuje niespotykane dotychczas ubytki dochodów – przyznaje Marcin Obłoza.

Wrocław ma ograniczone możliwości zrekompensowania strat, ponieważ zakres źródeł dochodów jednostek samorządu określa ustawa. Tym niemniej miasto stara się zdobyć dodatkowe pieniądze np. z kampanii „Od Ciebie zależy Wrocław jaki znasz i lubisz”, której celem jest zachęcenie mieszkańców do rozliczenia podatku PIT we Wrocławiu.

Ewenement w skali krajowej

Na koniec warto jeszcze zajrzeć do Aquaparku. Wrocławski Park Wodny to miejska spółka niezależna finansowo. Bardzo bogata. Chociaż aktualnie nie ma żadnych przychodów, to radzi sobie znakomicie. – Nasza spółka jest ewenementem w skali krajowej – przyznaje Anna Lisowska z Aquaparku. – Jako basen miejski cały czas zarabiamy, a miasto nie musi dokładać do naszego biznesu. Zarabiamy, rozbudowujemy się ze środków własnych, a z roku na rok mamy coraz lepsze wyniki finansowe – zaznacza.

W ostatnich latach Aquapark zarabiał po kilkanaście milionów złotych rocznie, ale mimo to wprowadził oszczędności. Ich zakres jest zbliżony do tego z zoo, czyli: wysłanie części pracowników na postojowe, obniżenie etatów i wynagrodzeń itp.

Aquapark to wyjątek wśród wielu także z powodu tego, że dostrzega pozytywną stronę przestoju i korzysta z przywileju bogatego – wydaje pieniądze nawet w miesiącach suchych. Remonty zaplanowane na najbliższe lata są prowadzone w jednym czasie. – Aktualnie właściwie każdy centymetr kwadratowy Aquaparku jest remontowany. Takich prac nie było od otwarcia, czyli od ponad dekady, i były one bardzo potrzebne – oznajmia Anna Lisowska.

W środku trwa modernizacja szatni, pryszniców, basenów, saun i innych pomieszczeń. Z kolei na zewnątrz powiększają ogród saunowy i budują nowe baseny. Wszystko idzie zgodnie z planem i powinno zakończyć się przed wakacjami. Aquapark szykuje się na wielkie ponowne otwarcie, jednakże liczy się z tym, że odrobienie strat finansowych będzie ogromnym wyzwaniem. Przygotowuje się na różne scenariusze, bo nie sposób przewidzieć, kiedy wrocławianie znów wskoczą do wody.

Stęsknione pingwiny

Z jakimi problemami przyjdzie zmierzyć się pozostałym?

Dostosowanie oferty teatru do reżimu sanitarnego. Nie wiadomo, kiedy będziemy mogli wznowić granie na scenie, nie znamy żadnych wytycznych, niewątpliwie zapewnienie bezpieczeństwa zarówno widzom, jak i aktorom i pracownikom sceny będzie dużym wyzwaniem logistycznym i artystycznym – zapowiada Joanna Kiszkis z Capitolu. Natomiast w Teatrze Polskim zastanawiają się, skąd wziąć pieniądze na kosztowne potrzeby, związane m.in. z dezynfekcją klimatyzacji i zakupem stacji dezynfekcyjnej bezdotykowej oraz maseczek.

W świecie nowych zasad bezpieczeństwa poradzić będzie musiał sobie również Teatr Współczesny, który już teraz zgłasza gotowość do natychmiastowego rozpoczęcia prób i prezentacji przedstawień. Produkcja scenografii do obu wstrzymanych premier trwa.

 – Teatr, by działać, potrzebuje żywego kontaktu aktora z reżyserem podczas prób i kontaktu aktora z widzem podczas spektakli – nadmienia Żaneta Górecka.

Bezpośrednia obecność człowieka potrzeba jest w wielu innych miejscach. Tęsknią na pewno nie tylko pingwiny.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*