Nie o to walczyli

Nie odbyła się debata i wspólne obchody 4 czerwca też się nie odbędą. W telewizorach i gazetach komentatorzy widza w tym tylko skutki wojny prowadzonej przez Kaczyńskich z Tuskiem. Tymczasem ta wojna PO z PiS jest, i owszem, przyczyna ważną ale nie jedyną.
Święto 4 czerwca, które symbolizuje odzyskanie niepodległości, wprowadzenie demokracji i ekonomicznej normalności w Polsce, stało się oto dla części społeczeństwa pretekstem do głębokiej zadumy: czy o to walczyliśmy? Bo już ludzie uwierzyli mediom i politykom, którzy przekonują nas, że wszyscy walczyli z komuną. Tak więc pytają ludziska, a już najgłośniej stoczniowcy, hutnicy, górnicy i pracownicy ze Stalowej Woli: czy walczyliśmy o to, aby nasze stocznie, kopalnie, huty i fabryki zostały za psie pieniądze sprzedane lub rozdane i żeby mogły być likwidowane? Czy wśród 21 postulatów gdańskich był taki, który gwarantował nam prawo do bezrobocia? Czy, tłukąc się z zomowcami na demonstracjach, żądaliśmy prawa do bogacenia się nielicznych kosztem całej reszty społeczeństwa?
Wszystkie kolejne rządy od 1989 roku są ekonomicznie liberalne, łącznie z tymi firmowanymi przez SLD i rządem braci Kaczyńskich, który przecież, zanim odszedł, zdążył przygotować ustawę zmniejszającą podatki i wydatki najbogatszym i ograniczającą wydatki społeczne. Dla obecnego rządu problemem są ustawowe ograniczenia zarobków prezesów spółek Skarbu Państwa (politycznych nominatów) a nie zarobki pielęgniarek. I to jest prawdziwa przyczyna tego co się dzieje: bez silnego poparcia sporej rozczarowanej rzeczywistością grupy społecznej awanturnicy polityczni nie mieliby szans. Przede wszystkim na telewizyjne relacja na żywo.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*