Promocjanci

Nowe czasy wykreowały nową profesję, zwaną promocjantami.  Są to ludzie utrzymywani przez magistraty lub gminy, których jedynym zajęciem jest wymyślanie imprez promujących swoich pracodawców. Trzeba przyznać, że akurat w tej dziedzinie nasze miasto bije na przysłowiowy łeb inne metropolie. Ciągle bowiem zaskakuje nas nowymi pomysłami, których nie powstydziliby się twórcy telewizyjnych reklam piwa czy proszku do prania. Żeby nie być gołosłownym, powołam się na dwie inicjatywy, które zostały dostrzeżone nie tylko w kraju, ale i za granicą.

Otóż jakiś Gal Anonim wpadł na pomysł, aby w naszym mieście zorganizować nocny półmaraton, czyli bieganie po ulicach miasta przez 11 kilometrów. Pomysł znalazł więcej przeciwników niż zwolenników, ale ktoś w magistracie podjął decyzję, że bez względu na utrudnienia w ruchu drogowym i protesty mieszkańców, bieg zostanie rozegrany. Wysłano zaproszenia do wszystkich masochistów, którzy lubią katować swój organizm tego typu konkurencją sportową, a ci natychmiast zjawili się we Wrocławiu, w liczbie kilku tysięcy.

 Przez półtorej godziny maratończycy cierpliwie czekali na start, ale ktoś odpowiedzialny zdecydował o odwołaniu imprezy. No więc pobiegli nielegalnie. Oczywiście na trasie biegu nie było punktów z piciem i żywnością, ale za to nie wyłączono oświetlenia, bo wtedy biegacze mogliby pobłądzić i pobiec na przykład na Psie Pole czy Bielany.

Na niedzielnym briefingu prezydent Dutkiewicz tłumaczył się ze złej organizacji I Nocnego Wrocław Półmaratonu. Rozpoczął od przeprosin i podziękowań dla uczestników biegu, którzy „zachowali się dużo lepiej od organizatorów”. Została powołana specjalna komisja mająca wyjaśnić szczegóły organizacji biegu. Prezydent zgodził się z decyzją policji o odwołaniu imprezy, gdyż istniało realne zagrożenie dla kierowców i uczestników biegu. 

Organizacją półmaratonu zajmowała się wyłoniona w przetargu krakowska firma – według zapewnień prezydenta nie otrzyma ona za to zapłaty od miasta, zaś „uczestnicy nocnego półmaratonu dostaną zwrot kosztów”. Prezydent wykluczył ponowną próbę organizacji nocnego półmaratonu w tym roku i, aby być pewnym swojej deklaracji, zdymisjonował Waldemara Biskupa, dyrektora Wrocławskiego Centrum Sportu, Hippiki i Rekreacji. Niepewna jest także przyszłość Jacka Sutryka, dyrektora Departamentu Spraw Społecznych, który został wezwany z urlopu.

Drugim, ale już wieloletnim działaniem promującym miasto są krasnoludki. Kiedy się narodziły? Po raz pierwszy, w twórczości bajkopisarzy. Po raz drugi, w stanie wojennym za sprawą twórcy Pomarańczowej Alternatywy, Waldemara „Majora” Fydrycha. Po raz trzeci, kiedy stały się istotnym elementem promującym miasto. Rzecz jednak w tym, że dyrektor Paweł Romaszkan odpowiedzialny za promocję miasta kwestionuje przed sądem krasnoludkowe ojcostwo „Majora”, a jakby tego było mało jest współautorem sztuki „Pomarańczyk”, dyskredytującej działania „Majora” w stanie wojennym. 

Środowiska twórcze stwierdziły, że sztuka kompromituje Wrocław i opluwa człowieka, który wykazywał się odwagą wtedy, kiedy obecni jego prześladowcy ssali jeszcze pieluchy. Reakcja prezydenta Rafała Dutkiewicza była jednoznaczna: „Jeżeli pojawi się choć cień podejrzenia, że któryś z urzędników wpływał na kształt dzieła w podległych mi instytucjach kultury, to nie pozostaje mi nic innego, jak odwołać tegoż urzędnika z zajmowanego stanowiska”.

No i „cień się pojawił”, więc prezydent odwołał Pawła Romaszkana ze stanowiska dyrektora. Magdalena Okulowska z biura prasowego Urzędu Miejskiego skomentowała dymisję w ten sposób: – „Odwołanie ze stanowiska kierowniczego, które dyrektor Romaszkan pełnił przez wiele lat, jest dotkliwą karą”. 

Może na otarcie łez trzeba będzie go rzucić na sport albo wyścigi konne, bo szkoda, aby taki wybitny promocjant zajmował jakieś podrzędne stanowisko w magistracie.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*