W środę, 2 lipca, we wrocławskim Ratuszu odbyła się uroczystość związana z Międzynarodowym Dniem Spółdzielczości.
Święto to zostało proklamowane w 1923 roku przez Międzynarodowy Związek Spółdzielczy, a w Polsce po raz pierwszy obchodzono je w 1925 roku. Z tej okazji wybrano Centralną Komisję Obchodów Dnia Spółdzielczości, wydano ulotki, odezwy i plakaty, a spółdzielnie zorganizowały okolicznościowe pokazy i festyny. Ale były to czasy, kiedy w Polsce spółdzielczość była przez władze i polityków – nie mówiąc o społeczeństwie – nadzwyczaj poważnie traktowaną koncepcją społeczno-gospodarczą.
Dzisiaj większość zapatrzonych w darwinowski neoliberalizm polskich polityków jest po prostu spółdzielczości wrogich, czego dowodem nie tylko kolejne niszczące spółdzielczość ustawy, ale i choćby brak w Ratuszu wyższej rangi przedstawicieli władz samorządowych i miejskich. Co prawda Sejmu RP uchwalił w kwietniu 1995 Międzynarodowy Dzień Spółdzielczości w dniu 1 lipca każdego roku, ale uczynił to w odpowiedzi na apel ONZ w związku ze 100-leciem Międzynarodowego Związku Spółdzielczego. Wstyd było ten apel zignorować, skoro we wszystkich rozwiniętych krajach spółdzielczość – również mieszkaniowa – przeżywa okres rozkwitu. Najbardziej prężna jest w krajach skandynawskich, w USA, w Hiszpanii.
Także polski ruch spółdzielczy ma długie i piękne tradycje – pierwsze spółdzielcze banki i kółka rolnicze powstawały blisko 150 lat temu! 100 lat temu już budowały mieszkania pierwsze spółdzielnie mieszkaniowe: oferowały niezamożnym Polakom dach nad głową i cały bogaty program samopomocy i współuczestnictwa w organizacji osiedlowego życia (świetlice dla dzieci, pomoc kształceniowa, domy kultury, sekcje sportowe itp.).
Spółdzielnie mieszkaniowe są jednak specyficzną formą spółdzielczości – to był zawsze bardziej program społeczny, a nigdy biznesowy (i tę społeczną treść najsilniej się w Polsce obecnie zwalcza). Z zasady spółdzielczość jest po prostu taką szczególną formą prowadzenia działalności gospodarczej w ramach społecznej gospodarki rynkowej, łączącą cele społeczne, ekonomiczne i środowiskowe. Bo chociaż dążenie do zysku i konkurencja rynkowa stanowią fundamentalny czynnik rozwoju gospodarczego, to dynamiczny i trwały rozwój gospodarczy jest znacznie utrudniony, jeśli nie wspiera go poczucie zbiorowej solidarności. Spółdzielnia jest formą aktywności gospodarczej, która w dużej mierze opiera się na wartościach dotyczących wspólnego działania w celu osiągnięcia wspólnego celu.
Aktualnie polski sektor spółdzielczy obejmuje około 9 tys. czynnych podmiotów gospodarczych w 15 różnych branżach. Zrzeszają one ponad 8 milionów członków, w tym 3,5 mln w spółdzielniach mieszkaniowych, i zatrudniają około 300 tys. pracowników. Spółdzielnie nadal są alternatywą dla tej części społeczeństwa, która nie potrafi bądź nie może ze względów np. ekonomicznych, prowadzić działalności gospodarczej w formach czysto komercyjnych, takich jak spółki prawa handlowego czy samodzielna działalność gospodarcza. Zasady, na których zbudowana jest spółdzielczość, odzwierciedlają też szczególnie mocno wartości, które przyświecają społeczeństwu obywatelskiemu.
Na świecie to rozumieją i wspierają. W Polsce od ponad 20 lat czyni się wręcz przeciwnie.
(krzyd)
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis